- Prowokowali nas przez cały czas. Po faulu na Genkowie gracz Standardu powinien wylecieć z boiska. Ale tylko nam w dwumeczu sędziowie dawali czerwone kartki. Czemu gwiżdże się tylko w jedną stronę - pyta wściekły Pareiko. - Nasza gra nie była zła. Gdyby nie czerwona kartka, w końcu strzelilibyśmy gola. Ale Belgowie nie grali uczciwie, tylko jak prowokatorzy.
Pareiko nie może się pogodzić z zakończeniem przygody Wisły w europejskich pucharach. - W dwumeczu byliśmy lepsi, a odpadliśmy przez dwa remisy - podkreśla estoński bramkarz. - W rewanżu chcieliśmy ich wyczekać i zaatakować. Niestety, o odpadnięciu z Ligi Europejskiej zdecydował jeden gol stracony w Krakowie...