Spotkanie Napoli z Szachtarem rozgrywane było dokładnie w rocznicę jednego z najlepszych występów Arkadiusza Milika w barwach włoskiego klubu. Co ciekawe ten mecz z poprzedniego roku także odbywał się na Ukrainie, a wtedy rywalem Napoli było Dynamo Kijów. Polak błysnął prawdziwym instynktem strzeleckim, bo dwukrotnie pokonał bramkarza rywali i dał swojej drużynie zwycięstwo.
A w minioną środę - równo dwanaście miesięcy później - dostał jedną z nielicznych w tym sezonie szans zaprezentować się od pierwszej minuty. W ważniejszych meczach Milik przegrywa rywalizację w składzie z Driesem Mertensem, jednak tym razem trener Maurizio Sarri postawił na byłego napastnika m.in. Górnika Zabrze. A polscy kibice mogli się cieszyć podwójnie, bo w wyjściowym składzie znalazł się też Piotr Zieliński.
O ile występ tego drugiego był bezpłciowy i przeszedł bez echa, tak Milik od samego początku spotkania próbował udowodnić trenerowi, że to jemu należy się miejsce w składzie Napoli. Był aktywny, dochodził do sytuacji, jednak momentami nieco brakowało mu skuteczności i wykończenia. Z czasem sytuacja gości zaczęła się komplikować, bo przegrywali z Szachtarem już 0:2. Wtedy na boisko wszedł główny rywal Polaka do walki o podstawową jedenastkę - Mertens. Belg szybko rozruszał ofensywne poczynania Napoli i wywalczył rzut karny. Do piłki tym razem podszedł jednak Milik i pewnym strzałem pokonał bramkarza. W końcówce spotkania miał jeszcze okazję na wyrównanie, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką i mecz zakończył się porażką Włochów 1:2.
Nienajlepszy humor po środzie z Ligą Mistrzów ma też z pewnością Łukasz Piszczek. Jego Borussia Dortmund przegrała na Wembley z Tottenhamem 1:3. Z kolei AS Monaco Kamila Glika zremisowało na wyjeździe z RB Lipsk. Obaj wspomnieni reprezentanci Polski rozegrali dla swoich drużyn pełne 90 minut.
Koguty pokazały pazur. Tottenham lepszy od Borussii