„Super Express”: - Jak wypadł zespół Bodo/Glimt w ostatniej kolejce z Haugesund?
Kamil Ryłka (trener bramkarzy FK Haugesund): - Liczyłem na to, że może zagrają na pół gwizdka, bo mają na głowie walkę w Europie. W tym upatrywaliśmy szansy, że uda nam się ich zaskoczyć. Strzeliliśmy gola po rzucie rożnym, ale dostaliśmy bramkę do szatni. Jeden z naszych graczy zagapił się, po chwili było dośrodkowanie i padła bramka. Ze złości kopnąłem butelkę, a sędzia pokazał im żółtą kartkę i kolejne spotkanie będę oglądał z trybun.
- Prowadziliście dwa razy, ale ostatecznie mistrz wygrał 4:2. Co zdecydowało o sukcesie gospodarzy?
- Nie wygraliśmy z Bodo od ośmiu meczów. To bardzo dobry zespół, z którym nie możesz pozwolić sobie na chwilę luzu. Bodo czeka na takie błędy i z zimną krwią je wykorzystuje. Cały czas trzeba być czujnym. Nie można pozwolić im się rozpędzić, bo jak złapią ten swój rytm, to są wyjątkowo mocni. Wtedy nie ma znaczenia, z kim grają. Każdy z nimi ma problem, szczególnie w meczach na sztucznej nawierzchni.
- Jakie zatem szanse ma Jagiellonia w starciu z mistrzem Norwegii?
- Nie znam siły mistrza Polski, aby to dobrze ocenić. Jednak w poprzednich latach, zarówno Legia, jak i Lech, znalazły sposób na norweski zespół. Dlatego zakładam, że Jagiellonia także nie stoi na straconej pozycji. Ale musi pamiętać o tym, co powiedziałem wcześniej. Jak Bodo się rozkręci, to jest maszyną nie do zatrzymania. W ogóle Jagiellonia jest dla mnie inspiracją za to, jaki zrobił progres. Broniła się przed spadkiem, sięgnęła po tytuł, a teraz bije się o Ligę Mistrzów.
- Co jest siłą Bodo/Glimt?
- Zespół bardzo dobrze radzi sobie w ataku pozycyjnym. Grają szybko, na jeden lub dwa kontakty. Boczni obrońcy dużo biegają, skrzydłowi schodzą do środka i nieźle dryblują. Jak wrzucają piłki na pole karne to robią to z wyczuciem. W ten sposób „załatwili” Haugesund. Tak padły pierwsze dwie bramki. Myślę, że w pierwszym składzie wybiegnie Kasper Hogh, który rzuca się w oczy. Z nami Duńczyk wszedł po przerwie i strzelił dwa gole. Zawsze robi coś dobrego. Dobrze gra głową, dysponuje niezłym wykończeniem.
Wojciech Pertkiewicz o planach Jagiellonii. Prezes mistrza Polski zapowiedział transfery
- Od kogo w tej drużynie zależy najwięcej?
- Mózgiem jest Patrick Berg. Wszystko przechodzi przez niego. Z nami strzelił gola i miał asystę. Kapitan też często decyduje się na strzały z dystansu. Ale trzeba uważać także na innych graczy, bo Bodo/Glimt ma wyrównaną drużynę.
- Kogo konkretnie ma pan na myśli?
- Lewoskrzydłowy August Mikkelsen jest bardzo szybki, a do tego wykonuje rzuty wolne. Dobrze wprowadził się stoper Jostein Gundersen, który wraz z trenerem przyszedł z Tromso. Gra twardo, dobrze wyprowadza piłkę, jest mocny w powietrzu i niebezpieczny przy stałych fragmentach. Podobnie jak Urlik Saltnes. Ofensywie nastawiony jest lewy obrońca Fredrik Bjorkan, który z nami zaliczył asystę.
- Bramkarz Nikita Haikin to mocny punkt zespołu?
- Ma świetne momenty, ale też zdarzają mu się błędy przy wyprowadzaniu piłki. Jednak to dobry bramkarz. Na pewno należy do grona pięciu najlepszych golkiperów w lidze.
- To jak powinna zagrać Jagiellonia?
- Nie można dać piłkarzom Bodo/Glimt za dużo miejsca i swobody. Od lat stosują ten sam system, który trener Kjetil Knutsen cały czas ulepsza. Stawiają na szybkość, fizyczność i dyscyplinę taktyczną. Grając przeciwko nim trzeba się naprawdę mocno „wypruć”. Życzę Jagiellonii jak najlepiej. Niech się mądrze broni, groźnie atakuje i nie spóźnia się, bo to woda na młyn dla graczy Bodo/Glimt.
Jesus Imaz zapewnił Jagiellonii pokaźny zastrzyk gotówki. Tyle UEFA płaci za grupę Ligi Konferencji