W ubiegłym sezonie Tottenham był rewelacją rozgrywek Ligi Mistrzów. "Koguty" przedarły się aż do finału, gdzie ostatecznie przegrały z Liverpoolem, ale kibice i tak byli dumni, słusznie zresztą, z osiągnięć zespołu. Teraz jednak ekipie z Londynu wiedzie się znacznie gorzej. Fani mogą być tym bardziej smutni, że zrezygnowany wydaje się być nawet Jose Mourinho. Portugalczyk, który w rywalizacji z RB Lipsk (0:1) nie mógł skorzystać z kilku podstawowych graczy, udzielił wywiadu, w którym sprawiał wrażenie człowieka kompletnie pozbawionego wszelkich nadziei i pogodzonego z odpadnięciem z rozgrywek w 1/8 finału jeszcze przed rewanżem w Niemczech.
- Co masz na myśli przez prawdziwy Tottenham? Daj spokój. Bądźmy lojalni wobec chłopców, zrobili wszystko, co mogli - odpowiedział na pytanie dziennikarza, który zasugerował, że dopiero w ostatnich minutach zobaczyliśmy na boisku pełnię możliwości zespołu, prowadzonego przez "The Special One". - Lamela. Wiesz, ile miał treningów z zespołem? Zero. Bezpośrednio po kontuzji zagrał 20 minut w Lidze Mistrzów. Tylko tyle mógł. Ndombele też nie mógł zagrać pełnego meczu. Starałem sobie poradzić z tym, co miałem - dodał po chwili "Mou".
- To jak walka pistoletem bez naboi. Martwi mnie to, jakich mamy piłkarzy na kolejne mecze. Musimy zagrać w ciągu dwóch dni. Lucas Moura, Bergwijn, Lo Celso są całkowicie wypaleni. Jestem z nich dumny, bo byli fantastyczni. Ale z drugiej strony nasza sytuacja... naprawdę mamy kłopoty - stwierdził na koniec Jose Mourinho.