To był mecz wybitny. Prawdziwy show, rozgrywany na dodatek w miejscu, gdzie podobne widowiska są najbardziej pożądane. Na Estadio Santiago Bernabeu, w jaskini budzącego się madryckiego lwa. Lwa, który we wtorek znowu kazał swoim kibicom długo czekać na prawdziwe fajerwerki. I który momentami chyba sam był zaskoczony postawą rywala.
Cristiano Ronaldo goni własny rekord
Roma zagrała bowiem znakomicie. Na tyle, na ile potrafiła, idealnie. W pierwszej połowie tylko czekała na błędy rywala i podanie do Mohameda Salaha, piłkarza-sprintera, brata bliźniaka Usaina Bolta. Egipcjanin wyprzedzał całą defensywę Królewskich, ale w szesnastce Realu tracił głowę. Jak trzy tygodnie wcześniej na Stadio Olimpico. I to głównie dzięki niemu Zidane miał względnie spokojny wieczór. Scenariusz sprzed roku i heroiczna bitwa z Schalke 04 Gelsenkirchen była bowiem jak najbardziej realna.
Gospodarze bowiem znowu nie sunęli szaleńczo do przodu. Jasne, ciskali na bramkę Wojciecha Szczęsnego błyskawice co kilkadziesiąt sekund, ale Polak za każdym razem interweniował skutecznie. Cristiano Ronaldo przegrał z Polakiem nawet pojedynek jeden na jeden, a po strzałach Garetha Bale'a czy Luki Modricia nasz reprezentant mógł popisać się znakomitym refleksem. Tyle że to były dopiero pierwsze próby. Bardziej służące zmęczeniu przeciwnika, niż faktycznemu wyjściu na prowadzenie.
Potrzebna była godzina. Jak w pierwszym spotkaniu. Wybiła sześćdziesiąta minuta, pojawiła się świeża krew na murawie i po chwili rzymianie byli już poza pucharami. Najpierw do siatki trafił Cristiano Ronaldo, który - jak za dawnych, dobrych czasów - uprzedził Kostasa Manolasa oraz Wojciecha Szczęsnego i wpakował piłkę do siatki po centrze superrezerwowego Lucasa Vazqueza. Było to dla niego 13. trafienie w obecnym sezonie Ligi Mistrzów (rekord CL, należący zresztą do niego, zagrożony?) i 40. we wszystkich rozgrywkach.
Później Portugalczyk tylko wypuścił Jamesa Rodrigueza, a ten płaskim uderzeniem znalazł lukę między nogami Polaka. Polaka, który w trakcie akurat tej interwencji może czuć się usprawiedliwiony, bo dopiero dochodził do siebie po nokautującym kopniaku od Manolasa.
Fan Lionela Messiego poderżnął gardło kibicowi Cristiano Ronaldo! Makabryczna zbrodnia w Indiach
W ostatnich minutach Luciano Spalletti pozwolił też pożegnać się z Bernabeu Francesco Tottiemu. Włoch, 39-letni gwiazdor, który niegdyś miał ofertę właśnie z obozu Królewskich, otrzymał od hiszpańskich kibiców owację na stojąco.
Osobne zdanie należy się również sędziemu. Szymon Marciniak popełnił w trakcie dziewięćdziesięciu minut jeden poważny błąd. Nie zauważył faulu Lucasa Digne na Danilo. Było to o tyle ważne, że tuż po tym zdarzeniu Mohamed Salah miał sytuację sam na sam ze zdezorientowanym Keylorem Navasem.
Polski bramkarz zebrał same pozytywne opinie. Zdaniem wielu internautów uchronił Romę od znacznie wyższej porażki. Portal goal.com przyznał mu ocenę 3 (w skali 1-5).
Real Madryt - AS Roma 2:0 (0:0)
Bramki: Cristiano Ronaldo 64, James Rodriguez 68
Real: Keylor Navas - Danilo, Pepe, Sergio Ramos, Marcelo - Casemiro (84. Mateo Kovacić), Luka Modrić (75. Jese Rodriguez), Toni Kroos - Cristiano Ronaldo, James Rodriguez, Gareth Bale (61. Lucas Vazquez)
Roma: Wojciech Szczęsny - Alessandro Florenzi, Kostas Manolas, Ervin Zukanović, Lucas Digne - Miralem Pjanić (46. William Vainqueur), Seydou Keita (86. Maicon) - Mohamed Salah, Stephan El Sharaawy (74. Francesco Totti), Diego Perotti - Edin Dzeko