Sonny Kittel

i

Autor: cyfrasport Tym strzałem Sonny Kittel dał Rakowowi wygraną w meczu z Karabachem

Eliminacje Ligi Mistrzów

Sonny Kittel po polsku, angielsku i… śląsku. Bohater Rakowa zdradził, co usłyszał od trenera Szwargi przed wejściem na murawę [ROZMOWA SE]

2023-07-27 2:07

Do maleńkiej „strefy mieszanej” w budynku klubowym Rakowa Sonny Kittel przyszedł mocno stremowany. Najpierw próbował wmówić oczekującym, że najlepiej będzie, gdy odpowie na pytania po angielsku. Ale w końcu – również za sprawą szefa rady nadzorczej klubu, Wojciecha Cygana – dał się namówić na rozmowę w języku polskim.

Czasem były piłkarz Eintrachtu Frankfurt, FC Ingolstadt i HSV Hamburg wtrącał do swych wypowiedzi angielskie słowo, czasem – jako syn Ślązaków – uciekał w śląską gwarę. Generalnie jednak przedstawił się mediom polszczyzną równie świetną, jak gol, którym przesądził o wygranej 3:2 Rakowa z Karabachem Agdam.

„Super Express”: - Pierwsze wrażenia po debiucie z fantastycznym golem na wagę zwycięstwa?

Sonny Kittel: - Jestem bardzo szczęśliwy, że udało się tak zakończyć mecz, że pomogłem drużynie, że wygraliśmy. W drugim meczu będzie niełatwo, potrzeba nam wiele energii, tę przewagę obronić.

- Nie miał pan wiele czasu, by się nauczyć sposobu gry Rakowa. Trudno było?

- Jest inaczej, niż w Hamburgu, ale myślę, że ja potrafię się szybko uczyć. Słucham uważnie, czego trenerzy chcą ode mnie, czego potrzebuje drużyna i próbuję jej dawać wszystko, co mam najlepszego.

- Miał pan już w którymś z klubów taki debiut?

- Z bramką – nie.

- A kiedy pan już kropnął tę piłkę, czuł pan, że wpadnie do siatki?

- Wszystko odbyło się tak szybko i było tak naturalne, że nie miałem czasu pomyśleć o skutkach. Stało się, udało się, jestem szczęśliwy.

- To już była druga próba, parę minut wcześniej obrońca po pana strzale wybił piłkę z linii bramkowej…

- Owszem, ale gola nie było. Sam widziałem.

- Kiedy wchodził pan na boisko, usłyszał pan od trenera wskazówkę: „Strzelaj z każdej pozycji”?

- Nie. Trener powiedział, kaj mom stać, i jeszcze parę taktycznych rzeczy godoł. Ja chcę po prostu pomagać drużynie. A jeśli dzieją się takie rzeczy, jak dziś z tym golem, tym bardziej się cieszę.

- Kiedy Raków ogłaszał pański angaż, większość kibiców w Polsce – co się w przypadku transferów obcokrajowców rzadko zdarza – wiedziała, kto to jest Sonny Kittel.

- No nie wiem, czy tak było...

- Było na pewno. A pytanie w tym kontekście brzmi: dlaczego pan jest tu, a nie w 1. Bundeslidze?

- Miałem po prostu dobre spotkanie [z przedstawicielami Rakowa], a sama gra tutaj jest dla mnie nowym wyzwaniem. Mam rodzinę pochodzącą z Katowic, moja żona powiedziała „OK” na pomysł przenosin do Polski. Jestem tu, czuję się po tym meczu szczęśliwy, bo go wygraliśmy, a kibice się radowali.

- Żona też ma polskie korzenie?

- Nie. Pochodzi z Kazachstanu.

- Przyjechała do Polski z panem?

- Nie. Jak już wybiorę mieszkanie, przyjedzie do mnie razem z naszą córką. Ella ma 3 lata.

- Mówi pan świetnie po polsku. Często miewał pan okazję do rozmów w naszym języku?

- Nie. Tylko w rozmowach telefonicznych z babcią i dziadkiem, którzy też mieszkają w Niemczech, czasami w kontaktach z mamą. Teraz jednak staram się mówić po polsku każdego dnia, choć mam świadomość, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, by mówić dobrze.

- Kilka lat temu w wywiadach mówił pan sporo o chęci gry w biało-czerwonej reprezentacji, prawda?

- Minęło już trochę czasu od tamtych chwil… Tak, chciałem grać dla Polski, nie ukrywałem tego. Chciałem też otrzymać polski paszport i naprawdę niewiele brakowało, bym go dostał. Ale w końcu usłyszałem prezesa Bońka, który mnie nie chciał i coś tam na mój temat powiedział. Pomyślałem, że – jak się to godo? - nie będę się narzucać. Grałem w tamtym momencie dobrze, ale też miałem częste problemy z kontuzjami. W końcu sprawa się rozmyła.

- A dziś byłby pan chętny o „orzełka” powalczyć?

- Czemu nie? Tak, oczywiście!

- I tę myśl miał pan z tyłu głowy, decydując się na podpisanie umowy z Rakowem?

- Nie. Paru kolegów mówiło mi, że dzięki temu może się uda, ale to nie była moja główna myśl. Na razie chcę po prostu dobrze grać, a co dalej? Zobaczymy.

- Jak może wyglądać rewanż w Azerbejdżanie?

- Myślę, że będzie podobny do tego pierwszego. I – tak jak dziś – zdecydują małe rzeczy. Musimy być na 100 procent skoncentrowani, i na 100 procent skupieni na celu, który chcemy osiągnąć. A czy się uda, pokaże boisko.

Sonda
Czy Dawid Szwarga doprowadzi Raków do fazy grupowej europejskich pucharów?
Najnowsze