Jose Mourinho przyzwyczaił do tego, że krytykuje wszystkich, poza sobą i swoją drużyną. Nie inaczej było po derbowych starciu z Manchesterem City na Old Trafford. Podopieczni Pepa Guardioli byli zdecydowanie lepszą drużyną i zasłużenie wygrali 2:1, ale portugalski trener po meczu nie ukrywał swojej wściekłości na arbitra, który jego zdaniem powinien podyktować rzut karny dla "Czerwonych Diabłów". Szkoleniowcowi United nie spodobało się też zachowanie rywali, którzy... zbyt mocno celebrowali zwycięstwo!
Brytyjskie media rozpisują się o skandalu, do jakiego doszło po końcowym gwizdku. Rozjuszony Mourinho wparował do szatni Manchesteru City, bo jego zdaniem piłkarze gości zbyt mocno cieszyli się z wygranej, czym nie okazali szacunku przegranej drużynie. Portugalczyka podobno najbardziej zdenerwowało to, że zawodnicy Guardioli... słuchali głośnej muzyki. W pyskówkę z trenerem United wdał się bramkarz "The Citizens" Ederson, a za moment wywiązała się z tego niemała awantura.
Za Mourinho do szatni rywali podążyli bowiem inni przedstawiciele sztabu szkoleniowego czy piłkarze, m.in. Romelu Lukaku. Gdy Mourinho rzucił kilka nieparlamentarnych słów pod adresem rywali, w jego stronę poleciały butelki z wodą i mlekiem. Jedna z nich miała się rozbić tuż obok Portugalczyka i oblać go swoją zawartością.
Szarpaninę, w której według świadków udział brało około dwudziestu osób, przerwać musiała ochrona i policja. W całym zajściu najbardziej ucierpiał ponoć Mikel Arteta, asystent Guardioli, który skończył zalany krwią z rozciętą skórą na głowie.