Michael Owen to niekwestionowana ikona Liverpoolu. Anglik dla zespołu z Anfield rozegrał blisko 300 spotkań, w których zdobył 158 bramek. Miał również okazję grać w takich zespołach jak Manchester United, czy real Madryt, ale to w barwach The Reds czuł się najlepiej, co pokazują statystyki. W ślady ojca chciał pójść 13-letni James Michael.
Były zawodnik Liverpoolu wie już, że nigdy nie zobaczy syna na boisku w wielkim klubie. Jak wyznał w rozmowie z "The Times" spowodowane jest to poważną chorobą jego jedynego syna. - On nie widzi piłki, dopóki nie znajdzie się w odległości pięciu jardów - wyznał w wywiadzie były napastnik. - Nigdy nie będzie piłkarzem, ma chorobę oczu. Klinicznie jest niewidomy. Wcześniej o tym nie mówiłem, bo nie chciałem o tym dużych artykułów - wyjawił Owen.
Dodał również, że cała ta sytuacja nie wpłynęła na rodzinę aż tak negatywnie, jak można było się tego spodziewać. - O ile każdy ojciec chce, żeby jego syn grał w piłkę, o tyle dla mnie to pewna ulga. Wszyscy zawsze pytają: "czy on będzie piłkarzem?", a potem staję z boku boiska i słyszę: "nie jest tak dobry, jak jego tata" - wyjaśnił były zawodnik Liverpoolu.