Nie raz i nie dwa zdarzało się, że do hitowego transferu przeprowadzanego w ostatnim dniu okienka zabrakło minut czy nawet sekund. Ale "wyczyn" Leicester City przebija wszystkie takie sytuacje. 31 sierpnia włodarze "Lisów" doszli do porozumienia ze Sportingiem Lizbona w sprawie przenosin na King Power Stadium Adriena Silvy. 28-letni Portugalczyk też chciał grać dla niedawnych mistrzów Anglii i wydawało się, że każda strona zyska. Piłkarz, bo trafi do dużo silniejszej ligi angielskiej. Leicester, bo wzmocni skład. I wreszcie Sporting, bo godziwie zarobi. Okazuje się jednak, że zadowolony może być tylko portugalski klub.
Na światło dzienne wypłynęły bowiem kuriozalne okoliczności tego transferu. Leicester zapłaciło za zawodnika 22 miliony funtów, przez co formalnie zmienił on pracodawcę, ale okazuje się, że przedstawiciele "Lisów"... spóźnili się z zarejestrowaniem Silvy. O czternaście sekund! Właśnie tyle po północy 31 sierpnia do siedziby FIFA dotarły stosowne dokumenty. Ale wedle przepisów było to już za późno. To oznacza, że Portugalczyk najwcześniej dla ekipy Craiga Shakespeara zagra 1 stycznia 2018 roku! Dopiero wtedy otwiera się kolejne okienko transferowe i okres, kiedy można rejestrować nowych zawodników.
Klub oczywiście próbował się odwołać od decyzji, ale ta została podtrzymana. A to rodzi spory problem, zarówno dla Leicester jak i dla samego Silvy. Na King Power Stadium trwają teraz gorączkowe próby rozwiązania sytuacji, jednak na chwilę obecną ta wydaje się być bez wyjścia. I pomyśleć, że wszystko przez nieszczęsne czternaście sekund...
Arsene Wenger proponuje innowację: Zamknąć okno transferowe!
Wayne Rooney aresztowany! Prowadził samochód po pijaku
Ibrahimović wraca do United! Kibic Manchesteru musi oddać mu... swoją żonę