Liverpool, Premier League

i

Autor: East News Liverpool

Liverpool pokonał niepokonanych! Wielkie nerwy, wielkie emocje w rywalizacji z Manchesterem City!

2018-01-14 19:59

To miał być wielki hit 23. kolejki Premier League i tak faktycznie było. W bezpośredniej rywalizacji zmierzyły się dwie drużyny, które mogły pochwalić się najlepszą ofensywą. Również w niedzielnym spotkaniu padł grad bramek. Na Anfield Road zobaczyliśmy aż siedem goli, a Manchester City doznał pierwszej porażki w lidze w tym sezonie.

Na Anfield Road spotkały się dwa zespoły, które mogły pochwalić się najlepszymi ofensywami w lidze. Zarówno Liverpool jak i Manchester City strzelają mnóstwo bramek. Przed niedzielnym meczem strzeliły łącznie 104 bramki. "Obywatele" byli niepokonani w lidze, ale jechali na stadion, na którym nie wygrali od piętnastu lat.

Co prawda historia i statystyki nie grają, ale po pierwszym kwadransie można było mieć wrażenie, że Anfield Road jest dla Manchesteru City przeklęte. Gospodarze naciskali od pierwszych minut, a świetne zawody rozgrywał Alex Oxlade-Chamerlaine. I to właśnie Anglik otworzył wynik spotkania.

W dziewiątej minucie, były zawodnik Arsenalu Londyn, zdecydował się na indywidualną akcję. Minął jednego zawodnika, przybliżył się do pola karnego i z około dwudziestu metrów zdecydował się na strzał. Ederson był nieco źle ustawiony i nie miał szans na wybicie futbolówki.

Goście byli jakby uśpieni. To "The Reds" narzucali tempo gry i byli drużyną zdecydowanie lepszą. Pierwszy celny strzał dla "The Citizens" oddał Kevin De Bruyne, dopiero w trzydziestej piątej minucie. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do zawodników Pepa Guardioli.

Genialnym przerzutem przez całe boisko popisał się Kyle Walker. Piłka trafiła do Leroya Sane, który ściął do środka ogrywając Joe Gomeza, a następnie oszukał Joela Matipa i oddał potężny strzał po krótkim słupku. Podobnie jak Ederson, nienajlepiej ustawiony był Loris Karius i piłka przeleciała między jego dłońmi, a prawym słupkiem bramki Liverpoolu.

Wynik drugiej połowy szybko otworzyć mogli zawodnicy Manchesteru City. Po rzucie rożnym, w pięćdziesiątej pierwszej minucie, Nicolas Otamendi oddał strzał głową, ale piłka wylądowała na poprzeczce bramki "The Reds". Ale w kolejnych minutach to Liverpool przejął pełną kontrolę nad meczem.

Festiwal strzelecki gospodarzy, w drugiej części gry, rozpoczął w pięćdziesiątej dziewiątej minucie Roberto Firmino. Brazylijczyk popisał się genialnym lobem, który dał prowadzenie zespołowi Juergena Kloppa. Już dwie minuty później trzeciego gola w spotkaniu dla "The Reds" zdobył pięknym strzałem z dystansu Sadio Mane. Dzieło zniszczenia dokończył Mohamed Salah.

Wydawało się, że czwarta bramka dla Liverpoolu zamknęła to spotkanie. Manchester City w drugiej połowie był bezradny. Podopieczni Pepa Guardioli długo nie potrafili stworzyć sobie sytuacji, po której mogliby strzelić gola. Dopiero w osiemdziesiątej czwartej minucie po akcji Ilkaya Gundogana "The Citizens" zdobyli drugą bramkę. Piłka trafiła pod nogi Bernardo Silvy, który wpakował piłkę do siatki.

Liverpool spowodował, że koniec meczu był niesamowicie emocjonujący. Już w doliczonym czasie gry kontaktowego gola, po błędzie obrońców "The Reds", zdobył Gundogan. Manchester City w ostatnich sekundach miał jeszcze sytuację do wyrównania, ale ostatecznie doznał pierwszej porażki w sezonie.

Liverpool - Manchester City 4:3 (1:1)

Bramki: Alex Oxlade-Chamberlain 9, Roberto Firmino 59, Sadio Mane 61, Mohamed Salah 68 - Leroy Sane 40, Bernardo Silva 84, Ilkay Gundogan 91

Żółte kartki: Firmino - Otamendi, Sterling, Fernardinho

Liverpool: Karius - Gomez, Matip, Lovren, Robertson - Can (79. Milner), Wijnaldum - Oxlade-Chamberlain, Salah (88. Lallana), Mane - Firminio

Manchester: Ederson - Walker, Stones, Otamendi, Delph (31. Danilo) - De Bruyne, Fernandinho, Gundogan - Sterling (69. B. Silva), Aguero, Sane

Najnowsze