Oto dlaczego Matt Miazga nie zagra dla Polski. Trafił do Chelsea, wybrał USA

2016-02-02 3:00

Matt Miazga (21 l.), Amerykanin polskiego pochodzenia, podpisał w weekend kontrakt z Chelsea Londyn. Anglicy zapłacili za niego drużynie New York Red Bulls prawie 5 mln euro, co oznacza, że widzą w nim wielki potencjał. Miazga był przymierzany do polskiej kadry, zagrał nawet w U-17, ale ostatecznie przejęli go Amerykanie. Dlaczego straciliśmy tak perspektywicznego zawodnika? "Super Express" ujawnia, czemu Matt Miazga nie zagra dla Polski.

Tym razem nie było tak jak wcześniej - gdy związek nie interesował się piłkarzami typu Podolski czy Klose. Matt był zapraszany do Polski, ale popełniono błędy, które pomogły Amerykanom.

Pep Guardiola trafił do Manchesteru City: Dostał astronomiczną ofertę!

Miazga, urodzony w polskiej rodzinie w USA (świetnie mówi w naszym języku), po raz pierwszy został zaproszony na konsultację do kadry U-15, do Marcina Dorny. Potem ten szkoleniowiec powołał go do drużyny U-17, w której Miazga zagrał swój pierwszy i ostatni mecz dla Polski (ze Słowenią, 2:1, październik 2012 w Brzegu). Następnie kadrę przejął Marcin Sasal i tu… mamy pierwszy zgrzyt.

Z jednej strony można usłyszeć, że Miazga czekał na powołanie od niego, ale go nie dostał, a z drugiej - Sasal na łamach „Przeglądu Sportowego” twierdzi, że kilka razy próbował ściągnąć piłkarza, jednak Mattowi zawsze coś nie pasowało - a to testy w jednym z klubów, a to zgrupowanie. Poza tym raz miał się nie zgodzić Stefan Majewski, który powiedział, że bilet z USA do Polski jest za drogi! A wcześniej - dwa razy - Miazga przylatywał za własne pieniądze.

Wszystko wskazuje na to, że to właśnie wtedy mocno rozluźniły się jego związki z polską kadrą. Kontakt z Polską był słaby lub nie było go wcale, natomiast Amerykanie, mający go pod ręką, nie próżnowali.

Druga kwestia: wydaje się, że strona polska, a przynajmniej niektórzy mający związek z tą sprawą, nie przewidzieli, że za kilka lat Miazga tak eksploduje. W ostatnim sezonie został wybrany czwartym obrońcą ligi MLS, otrzymał też kilka innych wyróżnień, a to wszystko zaowocowało transferem do Chelsea. Gdy Matt był sprawdzany w polskiej kadrze, aż tak bardzo się nie wyróżniał. To były momenty, w których wydawało się, że niekoniecznie zrobi dużą karierę. Piłkarz wówczas nie miał profesjonalnego kontraktu i starał się o stypendium uniwersyteckie, a takie mógłby dostać reprezentując Amerykę. Długie podróże i krótkie zgrupowania juniorów też nie były tu sprzymierzeńcem, bo zanim piłkarz przyjechał i się zaaklimatyzował, to już musiał wracać.

W pewnym momencie nasza strona zaczęła też liczyć na to, że w przypadku Miazgi pomoże transfer do europejskiego klubu, który mógł nastąpić dużo wcześniej niż ostatecznie to się stało. Matt wybrał się na testy do Wolfsburga, ale z różnych powodów nic z angażu nie wyszło. Polacy liczyli na to, że jako piłkarz klubu w Europie Matt szybciej przekona się do występów w polskiej kadrze, również z tego powodu, że będzie miał znacznie bliżej geograficznie niż do USA. Miazga został jednak w Ameryce, wybił się w MLS i dopiero teraz przeszedł do Chelsea, mając już za sobą debiut w kadrze Juergena Klinsmanna.

Przedostatnia próba z polskiej strony nastąpiła znów za sprawą Marcina Dorny, w ramach kadry U-20. Tyle że wtedy Matt był już członkiem olimpijskiej kadry USA, miał w perspektywie walkę o igrzyska w Rio i udział w finałach mś do lat 20. To otwierało mu ścieżkę do pierwszej  reprezentacji USA, choć z formalnego punktu widzenia gra dla Polski wciąż była możliwa. Co do ostatecznej deklaracji, to zawodnik przyznawał, że ma dylemat i nie wykluczał, że zagra dla tej kadry, która pierwsza go powoła. Polacy zastanawiali się nad ściągnięciem go na eliminacyjny mecz z Gruzją (czerwiec 2015), z Miazgą kilka sympatycznych rozmów przeprowadził prezes Boniek, ale ostatecznie Adam Nawałka zaproszenia nie wysłał. Dlaczego?

Prawdopodobnie uznano, że szanse na grę Miazgi dla nas są już małe. 13 października 2015 roku Miazga zadebiutował w kadrze USA w meczu eliminacji mistrzostw świata 2018 z Saint Vincent i Grenadynami (6:1). W naszym przypadku „trzynastka” okazała się więc pechowa, bo tego dnia Amerykanie zaklepali go sobie na zawsze. Natomiast w Chelsea Miazga będzie grał jako Polak, gdyż dzięki naszemu paszportowi nie musi się starać o pozwolenie na pracę na Wyspach Brytyjskich. To jednak marne pocieszenie.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze