Poszło o remis Manchesteru City z Evertonem. Dziennikarz uznał, że to dobry pomysł, by ponownie pochwalić angielskich piłkarzy. Wszak w tym samym momencie Barcelona, w spacerowym tempie, rozbiła Deportivo La Coruna 4:0. - Myślę, że musicie mieć respekt wobec innych lig - zaczął Hiszpan. - Wielokrotnie słyszałem o intensywności Premier League. Tylko nikt z was nie widział meczów w La Liga czy Bundeslidze. Macie tutaj więcej meczów, ale sposób w jaki grają zespoły w Niemczech, jest niesamowity - dodał. A na koniec wbił malutką szpileczkę, którą z pewnością Anglicy zapamiętają na długo. Wszak oni w piłkę grają najlepiej na świecie, tylko zwyczajnie są zmęczeni rywalizacją na własnym podwórku: - Hiszpanie wygrywają wszystko w ostatnich siedmiu, ośmiu, może dziewięciu latach, bo grają lepiej, mają lepszych piłkarzy. Właśnie dlatego.
Brzmi racjonalnie? Dla ludzi z kontynentu - pewnie tak. Dla Anglików, od ponad wieku zapatrzonych w siebie niczym w obraz - pewnie jak najgorsza obelga. Tyle że może być w tym sporo racji. Nie można przecież tłumaczyć każdej porażki angielskiego teamu - choćby w początkowych rundach europejskich pucharów - tym, że piłkarze na Wyspach rozgrywają pięć meczów więcej i na ich boiskach trwają wojny, a na pozostałych spacerowe triumfy faworytów. Może po prostu czas najwyższy uznać, że Anglicy, chociaż wymyślili futbol, już nie kopią piłki najlepiej na świecie?