3,3 miliona euro – tyle Barcelona zarabia z samych biletów na jednym meczu rozgrywanym na własnym boisku. Do tego dochodzą duże zyski z klubowego muzeum, które jest bardzo chętnie odwiedzane i ze stadionowego sklepu, gdzie kibice i turyści robią zakupy. To wszystko składa się na „obfity” pod względem finansowym dzień meczowy.
„Marca” przyjrzała się stratom klubu właśnie z punktu widzenia stadionu i wychodzi na to, że z tego tytułu klub straci około 30 milionów euro, czyli ponad 120 milionów złotych. Przyjęto założenie, że Camp Nou do jesieni będzie zamknięte dla publiczności, co wydaje się niemal pewne.
Konflikt w Bayernie? Robi się coraz bardziej nieciekawie
Już wcześniej Barcelona ogłosiła wielkie straty z innych powodów, a pusty stadion dodatktowo wpisuje się w ten czarny scenariusz. Na szczęście klubowi w tym trudnym okresie pomagają piłkarze, którzy na czas pandemii zrzekli się dużej części wynagrodzenia.
Z drugiej strony hiszpańscy giganci wciąż myślą o wielkich zakupach. Zarówno Real, jak i właśnie Barcelona planują pozyskanie największych gwiazd światowej piłki. Klub z Camp Nou jest coraz bliższy wygrania wyścigu o Argentyńczyka Lautaro Martineza. Kartą przetargową ma tu być poza magią i wielkością klubu również obecność Leo Messiego, który dla Martineza jest wzorem.
Ibrahimović nie boi się koronawirusa. Szwed zabawiał się w restauracji