„Super Express”: - Gratuluję transferu do Eibar! W końcu spełniłeś marzenie i zagrasz w silnej europejskiej lidze.
Damian Kądzior: - Od wielu miesięcy zastanawiałem się czy to dobry moment na zmianę klubu. Wypisałem na kartce plusy i minusy ewentualnego pozostania w Dinamie i wyszło mi, że jeśli mam gdzieś odejść to teraz. Mam 28 lat, za sobą dwa świetne sezony, dwukrotnie byłem najlepszym asystentem ligi. Naciskałem działaczy z Zagrzebia, aby zgodzili się na transfer. Temat Eibar ciągnął się kilka tygodni, negocjacje się dłużyły. Ale doszliśmy do punktu, gdy Chorwaci zrozumieli, że nadszedł dobry czas na pożegnanie.
- La Liga to nie są najbardziej przyjazne Polakom rozgrywki. Nie boisz się hiszpańskiego futbolu?
- Nie mam nic do stracenia. Niedawno kopałem piłkę w pierwszej lidze i mieszkałem w Suwałkach, a spotkania reprezentacji Polski oglądałem na Narodowym jako kibic. Później trafiłem do Dinama, zagrałem w Lidze Europy, słuchałem hymnu Ligi Mistrzów stojąc na murawie, strzeliłem w kadrze gola. Niczego się nie boję! Poza tym kręci mnie fakt, że będę mógł zmierzyć się z Barceloną albo Realem Madryt.
Startuje angielska Premier League. Mateusz Klich pobije mistrza na Anfield Road?
- W sierpniu „Super Express” informował, że na celownik wzięły cię kluby z Hiszpanii, Szwajcarii i Turcji. Później ofert było jeszcze więcej?
- Na mojego menadżera nie powiem złego słowa, bo latem mogłem iść do każdej czołowej ligi Europy, poza Anglią. Dzwonili z Bundesligi, Serie A, miałem też drugą ofertę z Hiszpanii. Najwięcej sygnałów pojawiło się natomiast z ligi tureckiej. Na przykład z klubów ze Stambułu. Albo Alanyasporu. Ale kasa nie była dla mnie najważniejsza. Gdy byliśmy już po słowie z Eibar, zadzwonili szefowie PAOK Saloniki, którzy nagle znaleźli dodatkowe pieniądze i chcieli negocjować. Dla mnie było jednak za późno. Poza tym gdybym w tym samym momencie miał wybierać pomiędzy tymi klubami, to i tak wolałbym Eibar.
- Jak minęły pierwsze dni w Hiszpanii?
- Szybko wziąłem się za naukę języka. To spodobało się kolegom, którzy chyba mnie polubili. W klubie jest zresztą wspaniała atmosfera. Jestem w Eibar zaledwie kilka dni, a czuję, jakbym wszystkich znał.
- Pierwsza szansa na debiut w sobotę, w meczu z Celtą Vigo. Zobaczymy cię na boisku?
- Na razie mam świadomość, że jestem w zespole zbyt krótko, aby liczyć na regularne występy. Ale z drugiej strony wciąż jestem jedynym gotówkowym transferem Eibar. W okresie epidemii zapłacili za mnie dwa mln euro, co dla nich jest sporym wydatkiem. Dlatego wiem, że na mnie liczą. A ja chcę się za to zaufanie odpłacić. Dlatego na treningach zasuwam tak, aby być gotowym choćby na jedną minutę.
Marcin Brosz: Widzę jak pozytywny jest klimat wokół Górnika, to nas napędza