Klub z Katalonii przed kilkoma dniami opublikował raport finansowy za ubiegły sezon. Niestety, jego wyniki nie przedstawiają się optymistycznie. Założenia przewidywały zysk w wysokości jednego miliona euro, zamiast tego klub zanotował jednak ogromną – wynoszącą 481 mln euro – stratę. Sytuacja ta sprawiła, że łączny dług „Dumy Katalonii” przekroczył magiczną kwotę miliarda euro i wynosi obecnie 1,136 mld euro. Wg dyrektora generalnego Barcelony winnym takiego stanu rzeczy jest poprzednie kierownictwo, z prezydentem Josepem Marią Bartomeu na czele. - Dokonywali transferów, rejestrowali graczy wiedząc, że nie stać ich na płacenie im pensji. Przychody się załamały, a ograniczenie wydatków nie było możliwe. W porównaniu z wcześniejszym sezonem nakłady wzrosły o 19 procent, a przychód był niższy od 26 proc. – powiedział.
Dosyć nieoczekiwanie rękę do swojego byłego klubu wyciągnął Yaya Toure. Piłkarz, który grał na chwałę klubu z Katalonii w latach 2007-2010 za pomocą Twittera wyraził gotowość pomocy Barcelonie. „To bardzo trudny czas dla drużyny, ale mocno wierzę w Barcelonę. Jeśli tylko będę potrzebny, w każdym momencie jestem do dyspozycji klubu. Moje serce na zawsze będzie biło dla Barçy i jej kibiców. Spędziłem tu najlepszy czas w mojej karierze. Zaufano mi tutaj, choć byłem jeszcze bardzo młody i musiałem dopiero ugruntować swoją pozycję w najlepszych ligach. Do końca życia będę za to bardzo wdzięczny” – napisał Iworyjczyk.
Yaya Toure jest wychowankiem rodzimego JMG Academy Abidjan. W kolejnych latach reprezentował jeszcze barwy takich klubów jak ASEC Mimosas, Beveren, Metalurg Donieck, Olympiakos Pireus, AS Monaco, FC Barcelona, Manchester City oraz chiński QD Huanghai. Po zawieszeniu butów na kołku Iworyjczyk rozpoczął przygodę trenerską. Najpierw pełnił rolę asystenta w ukraińskim Olimpiku Donieck, a aktualnie pełni tę samą rolę w Achmacie Grozny. Yaya Toure grał w FC Barcelonie w latach 2007-2010. W jej barwach zanotował 118 występów, 6 bramek i 8 asyst.