Co prawda Josep Maria Bartomeu, a więc były już prezes FC Barcelona, niedawno podał się do dymisji i to daje nadzieje na nieco lepsze czasy w klubie, ale kryzys do jakiego doprowadziły jego rządy, odczuwany będzie jeszcze naprawdę długo. Po ostatnich spotkaniach Dumy Katalonii widać, że do poprawy jest mnóstwo rzeczy, a do walki o najwyższe cele niezbędne będą wartościowe transfery. Na te nie ma jednak pieniędzy, bo ostatnio pojawiły się głosy, że klub stoi na skraju bankructwa.
Dlatego marzenia o wielkich triumfach i wygrywaniu rozgrywek fani z Camp Nou będą musieli najprawdopodobniej odłożyć w czasie. Wątpliwości co do sytuacji i tego, w jakim kierunku poszedł klub nie ma były piłkarz Barcelony Dani Alves. - Wcześniej Barcelona miała własną tożsamość, a teraz straciła ją. Stała się klubem na zasadzie kup-sprzedaj. Mogą tam mieć wielu wartościowych zawodników, ale nie obronią swojej filozofii. Jak dla mnie, nie mają jej wcale. Odejścia Rakiticia, czy Suareza to konsekwencja tego, co wydarzyło się w klubie. Barcelona stała się komercyjną drużyną, a zawodnicy stają się jej produktami - powiedział reprezentant Brazylii w wywiadzie dla katalońskiego radia RAC1.
WSTYDLIWY problem Kamila Stocha. Próbował ukryć go pod wielką CZAPKĄ! [ZDJĘCIA]
Odniósł się również do sytuacji z Messim, który chciał opuścić Camp Nou. - Wydaje się być samotny. Gdy wysyłał burofax do klubu, ja napisałem mu, żeby nie odchodził. Gdy wiedziałem już, że wykopią mnie z Barcelony, powiedziałem mu o tym na treningu, a on odparł: nie odchodź, gdzie będziesz lepszym piłkarzem? Teraz odpowiedziałem tymi samymi słowami. Nie odpowiedział, ale wiem, że do niego dotarły - stwierdził jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii.