Przed meczem media na całym świecie cytowały słowa Zinedine'a Zidane'a. Szkoleniowiec Realu Madryt potwierdził przypuszczenia prasy w stolicy Hiszpanii o zmianie priorytetów Florentino Pereza. Królewscy w tym sezonie mają skupić się na wygraniu ligi hiszpańskiej i przerwaniu dominacji Barcelony w lidze. Stąd też już starcie w San Sebastian miało okazać się istotne. Nigdzie bowiem, tak jak w Hiszpanii, zdobycie tytułu nie wymaga równie wysokiej częstotliwości wygrywania kolejnych spotkań.
Real wyszedł na mecz z Realem Sociedad osłabiony. Zabrakło gwiazd. W bramce zabrakło Keylora Navasa. W linii pomocy znalazło się miejsce dla rezerwowego do tej pory Mateo Kovacicia, a w ataku, wobec ciągnącej się rehabilitacji Cristiano Ronaldo, kolejną okazję do gry otrzymał Marco Asensio. Młody pomocnik Królewskich to bodaj największy zwycięzca letnich przygotowań i niedzielny występ tylko to potwierdził. Hiszpan zdobył bowiem gola na 2:0 po efektownej "podcince", a w trakcie całego spotkania udowodnił, że dorósł już do regularnych występów w najlepszej drużynie Starego Kontynentu.
Nie on był jednak największym bohaterem. Ta rola przypadła Garethowi Bale'owi. Walijczyk, coraz częściej wymieniany w gronie kandydatów do wygrania plebiscytu Złotej Piłki, już w 2. minucie otworzył wynik meczu, a w ostatnich sekundach przypieczętował triumf Realu, ustalając wynik na 3:0. Biorąc pod uwagę jak ciężko grywało się w przeszłości madrytczykom na Estadio Anoeta, Zinedine Zidane może być zadowolony. Pierwszy krok na drodze do tytułu został zrobiony.
Real Sociedad - Real Madryt 0:3 (0:2)
Bramki: Bale 2, 90, Asensio 40