System VAR pomylił się przy spalonym Lewandowskiego? Inżynier wyjaśnia
Choć od meczu Real Sociedad – FC Barcelona minęło już parę dni, to wciąż toczy się wiele dyskusji o tym, czy sędzia słusznie anulował bramkę strzeloną przez Roberta Lewandowskiego w 13. minucie tego spotkania. Choć arbiter główny otrzymał sygnał z VAR, że Polak był na spalonym, to nawet powtórki telewizyjne zdawały się dawać jasną odpowiedź, że 36-letni napastnik na pozycji spalonej nie był. Co więcej, na animację z półautomatycznego systemu spalonych dostaliśmy dopiero po 10 minut i wygląda ona tak, jakby za stopę Lewandowskiego system uznał stopę obrońcy, co tylko dolało oliwy do ognia. Komitet Techniczny Sędziów w Hiszpanii nie miał jednak sobie nic do zarzucenia. – Technologia Hawk-Eye zapewnia dokładne co do milimetra śledzenie piłki na boisku i czubka buta. To narzędzie ma dziesięć dodatkowych kamer, aby łatwiej odróżnić palec u nogi jednego lub drugiego gracza, choć na obrazie 3D jest to trudniejsze do rozróżnienia – pisano w hiszpańskim dzienniku „AS” – (…) Jeżeli system z półautomatycznym spalonym pokazał, że był spalony, to nie ma debaty. Kadr został zrobiony przez maszynę, a nie człowieka. Kadr nie jest w momencie wyjścia do piłki, ale w momencie pierwszego kontaktu z piłką podającego. Ludzie publikują zdjęcie z tej kamery, gdzie but Aguerda miał być z przodu. Ale to pułapka – tłumaczył z kolei Eduardo Iturralde Gonzalez, były hiszpański sędzia. Problem w tym, że inżynier firmy, która korzysta z tego samego systemu, jest innego zdania.
Hiszpański portal Relevo postanowił zwrócić się z pytaniem o tę sytuację do firmy SST Systems, która wykorzystuje ten sam system, co VAR, do własnych analiz ruchu. Jeden z inżynierów firmy w rozmowie z portalem podkreślił, że system ten jest bardzo dokładny, ale nie jest nieomylny. Nie może być błędu w momencie, w którym zatrzymany został obraz. – Piłka ma czujnik, który zamraża obrazy odbiorników, gdy gracz wykonuje podanie. Wysyła on 500 informacji na sekundę, więc margines błędu może wynosić dwie tysięczne milimetra. To niemożliwe, by miało to wpływ na pozycję, w jakiej znajdują się piłkarze – wyjaśnił inżynier. Problemem może być jednak to, co zarzuca sędziom wielu kibiców, że system wziął stopę obrońcy za stopę Lewandowskiego – Może zawieść, nie jest nieomylny. Ale jeśli wcześniej sędzia mylił się o 3 procent, teraz dzięki tej technologii może to być 0,003 procent, co oczywiście może się jeszcze poprawić w przyszłości. System mógł się jednak pomylić, np. pokazać Lewandowskiego ze stopą obrońcy. To wynika z bliskości części ciała – podkreślił inżynier.
Hiszpanie cieszą się z kontuzji Lewandowskiego! Napisali to wprost, tak to argumentują