Transfer Roberta Lewandowskiego do FC Barcelona to jedno z najważniejszych wydarzeń w klubie z Katalonii w ostatnich sezonach. Ze względu na ogromny kryzys finansowy, do którego doprowadziły poprzednie rządy, trudno było o głośnie transfery. Blaugrana w przeszłości kontraktowała gorące piłkarskie nazwiska, a teraz tego zdecydowanie brakowało.
Kolejna wpadka Barcelony. To już przestaje być śmieszne
Dlatego sprawa przejścia kapitana reprezentacji Polski jest tak "grzana" przez Barcelonę w każdym możliwym medium. Na Twitterze, czy Instagramie co rusz pojawiają się kolejne zdjęcia i nagrania z Lewandowskim w roli głównej. Ponadto zaraz po tym, jak zawodnik pojawił się w Miami na zgrupowaniu zespołu, przeprowadzono z nim wywiad.
Telewizja klubowa miała okazję po raz pierwszy porozmawiać z nowym zawodnikiem Dumy Katalonii. Niestety nie uniknięto sporej wpadki. Tytuł materiału z Lewandowskim przedstawiał go jako niemieckiego napastnika. Skrin z artykułu z oficjalnej strony od razu obiegł polskie media. Teraz wpadkę zaliczono przy przedstawieniu żony piłkarza.
Barcelona z kolejnym błędem. Tak przedstawili Lewandowską
Po oficjalnym przedstawieniu Lewandowskiego jako zawodnika Barcelony, na stronie klubowej pojawił się tekst o dziesięciu najważniejszych rzeczach, jakie trzeba wiedzieć z życia zawodnika. Rzecz jasna nie mogło zabraknąć wspomnienia o jego rodzinie. Przedstawiono zarówno mamę reprezentanta Polski, wspominając o tym, że była siatkarką, a także napisano o żonie piłkarza.
Ale właśnie tutaj zrobiono wpadkę. Ukochana Lewandowskiego została przedstawiona jako Anna Stachurska, a więc z panieńskiego nazwiska, co jest błędem. Trenerka fitness używa nazwiska męża, co w Polsce jest regułą. Pomyłka może wynikać stąd, że w Hiszpanii kobiety często zostają przy nazwisku panieńskim i dodają do tego nazwisko męża, co nie zmienia faktu, że media Barcelony znów nie postarały się w sprawie Lewandowskiego.