Robert Lewandowski bezlitośnie wyśmiany po aferze jajkowej przez Wojciecha Kowalczyka
Po przerwie świątecznej FC Barcelona szykuje się już do meczu 1/16 finału Pucharu Króla z Barbastro. Ten odbędzie się w sobotę, 4 stycznia, ale dwa dni wcześniej wokół Barcy zrobiło się głośno z zupełnie innego powodu. Hiszpański dziennik "Sport" poinformował, że klub szuka nowego szefa kuchni po tym, jak Robert Lewandowski poskarżył się Hansiemu Flickowi na sposób przyrządzenia jajek podczas jednego z wyjazdów. Trener Barcelony od razu zareagował i poprosił klub o reakcję, ale nie wszyscy wzięli tę sprawę tak poważnie. Dieta to jeden z kluczowych aspektów życia profesjonalnych sportowców, mimo to nie brakuje krytyków wyśmiewających Lewandowskiego za skargę na jajka.
Afera jajkowa w Barcelonie. Zwolnili ludzi przez Lewandowskiego. Źle gotowali mu jajka
Zobacz galerię: Tak wygląda centrum fitness Lewandowskiej w Barcelonie
Do tego grona należy między innymi Wojciech Kowalczyk. Były reprezentant Polski i piłkarz Betisu jest pasjonatem hiszpańskiej piłki, kibicuje Barcelonie, ale ewidentnie nie rozumie reakcji "Lewego". "Mam składniki na dobrą formę w tym roku. Robuś będzie po tym śmigał" - wyśmiał go najpierw na platformie X, dołączając zdjęcie... trzech jajek i smalcu. Na tym popularny "Kowal" nie skończył, bo w kolejnym wpisie otwarcie zaatakował Lewandowskiego.
Wojciech Szczęsny przeokrutnie zadrwił z Roberta Lewandowskiego. Zrobił to przed milionami kibiców
"Kucharz świetnie przyrządzał mięsa, ryby, makarony i wszystko co najlepsze dla sportowców. Z***ał jajka i poskarżył się chłop, który zarabia 32 miliony za ten sezon i nie potrafi przygotować jajka" - wytknął napastnikowi Barcelony zarobki i błahy powód skargi. Później dość nieoczekiwanie umniejszył całej sprawie, sugerując że bardzo prawdopodobny debiut Wojciecha Szczęsnego w najbliższym meczu "Blaugrany" powinien być ważniejszym tematem od "afery jajkowej". Już w sobotę, 4 stycznia, polski bramkarz może zagrać pierwszy mecz w barwach Barcelony. Niewykluczone, że tym razem to on będzie jedynym polskim piłkarzem na boisku, jeśli Flick zdecyduje się oszczędzić Lewandowskiego przed kolejnymi, teoretycznie trudniejszymi meczami.