Nie milkną echa sobotniego hitu hiszpańskiej Primera Division pomiędzy Valencią a Barceloną. Mistrzowie Hiszpanii wygrali to dramatyczne spotkanie 3:2 po golu w samej końcówce spotkania, ale o wiele głośniej mówi się o zachowaniu piłkarzy "Dumy Katalonii" i kibiców gospodarzy. Wszystko przez incydent, do jakiego doszło tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego.
W doliczonym czasie gry Barcelona dostała rzut karny, po którym do siatki trafił Leo Messi. Zawodnicy gości cieszyli się z gola przy samej trybunie fanów Valencii i szybko tego pożałowali. W ich stronę poleciały bowiem różne przedmioty - zapalniczki, a nawet plastikowa butelka, która trafiła w głowę jednego z graczy. Poczuli ją jednak też inni, którzy natychmiast padli na ziemię sugerując arbitrowi, że kibice zachowują się nieodpowiednio. Teraz "Nietoperzom" grożą wysokie kary, ale klub stara się znaleźć wyjście z tej sytuacji.
Jednym z nich jest... oskarżenie piłkarza Barcelony Neymara o prowokacje, które miały skłonić fanów do rzucania przedmiotami na murawę. Valencia ponoć dysponuje nagraniami, na których widać zaczepne i wyzywające gesty Brazylijczyka w kierunku trybun. A jeśli władze La Liga przyznają rację klubowi z Estadio Mestalla, wówczas zawodnikowi "Dumy Katalonii" grozi od czterech do dwunastu meczów zawieszenia!
Tak wyglądała cała sytuacja. Czy waszym zdaniem Neymar prowokował kibiców i zasłużył na karę? Głosujcie w naszej sondzie!