Fani FC Barcelona przed rozpędzającym się sezonem nie mogą być spokojni o losy swojej drużyny. Choć jeszcze kilka tygodni temu zapowiadano wielkie transfery i sprowadzenie m.in. Nico Williamsa. Nie dość, że nie udało się ściągnąć jednego z najlepszych piłkarzy minionego Euro 2024, to w dodatku pożegnano się z Ilkay'em Gundoganem, a powodem tego były przede wszystkim problemy finansowe klubu. Odejście Niemca ma sprawić, że łatwiej będzie zarejestrować nowych zawodników. Co i tak nie będzie łatwe. Mimo zawirować w klubowych gabinetach, Barcelona w pierwszym spotkaniu nowego sezonu wygrała z Valencią .
Komplet punktów Blaugrana chciała zdobyć również w rywalizacji z Athletikiem Bilbao. Spotkanie na stadionie na Montjuic zaczęło się dość spokojnie i na pierwsze groźniejsze sytuacje kibice musieli zaczekać kilkadziesiąt minut. A w 24. minucie fani Dumy Katalonii podskoczyli z radości po tym, jak piłka po strzale z dystansu Lamine Yamala znalazła drogę do bramki i gospodarze objęli prowadzenie.
Kwadrans później niewiele do szczęścia zabrakło Robertowi Lewandowskiemu. Po szybkiej akcji zespołu Polak otrzymał piłkę w polu karnym. Nie miał łatwej sytuacji, bo został wyrzucony do boku, a mimo tego oddał strzał, który odbił się od słupka. Niewykorzystane sytuacje w piłce nożnej się mszczą, co potwierdziło się w 42. minucie. Sędzia po wideoweryfikacji uznał, że Pau Cubarsi faulował rywala w polu karnym Barcelony.
Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Oihan Sancet i bez większych problemów pokonał Marca-Andre ter Stegena i doprowadził do wyrównania. Druga część spotkania toczyła się pod dyktando Barcelony. Podopieczni Hansiego Flicka naciskali coraz mocniej i nie brakowało sytuacji pod bramką Athletiku. Szanse na strzelenie gola miał przede wszystkim Lewandowski. Polak w 57. minucie po raz drugi w tym spotkaniu trafił w słupek. Tym razem po strzale głową.
Chwilę później po uderzeniu Lewandowskiego z sześciu metrów świetną, intuicyjną paradą popisał się Alex Padilla i napastnik znów mógł jedynie złapać się za głowę. Przełamanie przyszło w 75. minucie rywalizacji. Wówczas Padilla popełnił błąd i sparował piłkę do środka pola karnego po zagraniu Pedriego. Na dziesiątym metrze czyhał już Lewandowski i tym razem udało mu się umieścić futbolówkę w siatce. Jak się później okazało, trafienie Lewandowskiego było na wagę trzech punktów, bo Polak ustalił wynik spotkania.