Ter Stegen prosił o odejście z Barcelony! Taka prawda o rywalu Szczęsnego
Końcówka sezonu dla kibiców FC Barcelony zapowiada się pasjonująco. Drużyna Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego walczy o wszystkie trofea. I choć z polskim bramkarzem w składzie nie przegrała żadnego z dotychczasowych 20 meczów, wcale nie jest pewne, że to z nim zagra w decydujących spotkaniach. Do zdrowia wraca bowiem Marc-Andre ter Stegen, którego poważna kontuzja otworzyła w ogóle drzwi do transferu Szczęsnego, będącego już wtedy na sportowej emeryturze. Rehabilitacja Niemca i podstawowego bramkarza Barcelony idzie tak dobrze, że już wkrótce ma on być gotowy do gry! To rodzi dyskusję, na kogo postawi Hansi Flick w najważniejszych meczach tego sezonu.
Hiszpan nie miał litości dla Wojciecha Szczęsnego. Aż złapaliśmy się za głowę
Ter Stegen jest piłkarzem Barcy od sezonu 2014/15 i rozegrał w tym klubie 420 meczów. Przed tym sezonem został wybrany pierwszym kapitanem drużyny, co najlepiej świadczy o jego pozycji w szatni. Nawet jego długa przerwa i udane występy Szczęsnego mogą nie wystarczyć, aby przekonać Flicka do pozostawienia Polaka w bramce. Sam 34-latek podchodzi do tego ze spokojem.
- W tej chwili zaczyna z nami treningi, potem już z zespołem raczej nie jest na treningach. Wygląda dobrze, przede wszystkim jest zdrowy, a to najważniejsze. Przyszedłem tutaj, żeby Marca zastąpić i nie będę miał absolutnie żadnego problemu, jeśli Marc wróci i to miejsce w bramce po prostu sobie z powrotem weźmie - mówił w rozmowie z TVP Sport po awansie do finału Pucharu Króla.
Rywala Szczęsnego mogło już dawno nie być w Barcelonie
Obecnie pozycja ter Stegena w Barcelonie jest niepodważalna, ale na początku przygody z tym klubem wcale tak nie było. Sam Niemiec się z tym nie kryje i podczas ostatniej wizyty w podcaście "Phrasenmaeher" szczerze opowiedział o momencie, gdy chciał wymusić na władzach odejście z klubu!
- Naprawdę rozważałem zmianę klubu. To był moment, w którym nie byłem zadowolony ze swojej sytuacji w Barcelonie, mimo że zdobyliśmy wiele tytułów. Wtedy w lidze grał Claudio, a 25-28 meczów w sezonie mi nie wystarczało. Chciałem być numerem jeden - przyznał ter Stegen. Chodzi o jego dwa pierwsze sezony w Barcelonie, w których bronił tylko w meczach pucharowych. Był wtedy blisko przenosin do Manchesteru City, dokąd ostatecznie trafił... rywalizujący z nim Claudio Bravo.
- Poszedłem do trenera i powiedziałem, że chcę odejść. On na to nie chciał się zgodzić. Przekazał mi też, że da znać władzom klubu, że mają mnie nie puszczać pod żadnym pozorem. Z jednej strony to doceniałem, ale z drugiej przekazałem, że chcę być numerem jeden - wspominał rozmowy z Luisem Enrique po spotkaniach z Pepem Guardiolą, który chciał go ściągnąć do Manchesteru. Po odejściu Bravo niemiecki bramkarz na lata został "jedynką" Barcelony. Przynajmniej do momentu zakontraktowania Szczęsnego.
Hiszpanie kolejny raz pod wrażeniem Wojciecha Szczęsnego! Te słowa Polaka odbiją się szerokim echem