Przez lata nikt chyba nie był sobie w stanie wyobrazić Leo Messiego w innym klubie niż FC Barcelona. A jednak opłakana sytuacja finansowa "Dumy Katalonii" sprawiła, że latem musiało dojść do mimo wszystko niespodziewanego rozstania sześciokrotnego zdobywcy Złotej Piłki z ekipą z La Liga. Wywołało to prawdziwy szok nie tylko wśród kibiców ekipy z Camp Nou, ale i w całym środowisku piłkarskim - smiało można powiedzieć, że doszło do wydarzenia epokowego.
Zobacz też: Ważny piłkarz Lecha Poznań spowodował wypadek po pijaku! Miał prawie promil alkoholu
Jak poinformowano, FC Barcelona po prostu nie mogła sobie pozwolić na przedłużenie kontraktu z Leo Messim i to nawet pomimo faktu, że Argentyńczyk był gotów zejść z zarobkami o połowę. Teraz nowe światło na sprawę rzuca Joan Laporta. Nowy szef Katalończyków stwierdził, iż pozostawał w nadziei, że piłkarz... zgodzi się grać za darmo. - Nie mogłem mu tego zaproponować, ale liczyłem, że to zaproponuje - stwierdził sternik Barcelony dla "RAC 1", czym mocno zaskoczył, a wręcz zszokował opinię publiczną.
Zobacz też: Nicola Zalewski w gigantycznych opałach. Impreza z kumplem zamiast kadry, na którą nie przyjechał z powodu żałoby
Ponadto dodał, że w takiej sytuacji władze La Liga mogłyby pójść na ustępstwo, jako że teoretycznie zawodnik nie może zejść z kontraktem o ponad 50% niż miał dotychczas. To wszystko jednak pozostało wyłącznie w kwestii pobożnych życzeń. Prawda okazała się dużo bardziej brutalna niż ktokolwiek w szeregach "Dumy Katalonii" przypuszczał. Zawodnik pożegnał się z Camp Nou i na zasadzie wolnego transferu zasilił Paris Saint-Germain.