Ten dzień pamiętają chyba wszyscy kibice reprezentacji Polski. Leo Beenhakker po raz ostatni naszą kadrę poprowadził w przegranym spotkaniu ze Słowenią 0:3. Niedługo po ostatnim gwizdku sędziego doświadczony holenderski trener został zwolniony przez ówczesnego prezesa PZPN. Grzegorz Lato z podwładnym pożegnał się za pośrednictwem mediów, w telewizyjnym wywiadzie. Zdaniem wielu formuła zwolnienia Beenhakkera była zdecydowanie nieodpowiednia i do dziś wypominane jest to byłemu znakomitemu piłkarzowi biało-czerwonej drużyny. Sam Grzegorz Lato, mimo upływu lat, nie żałuje swoich działań i wyraźnie wciąż ma wielki żal do holenderskiego specjalisty od piłki nożnej.
ZOBACZ: Zbigniew Boniek podjął OSTATECZNĄ decyzję. Postanowił nie czekać, Brzęczek zna swoją przyszłość!
Słowa o zwolnieniu selekcjonera Polski WGNIATAJĄ w fotel. PAJAC, CZARNY LUD i błyskawiczny koniec!
Grzegorz Lato postanowił wyjaśnić działania z przeszłości w nowym wywiadzie. Jego słowa rzucają nowe światło na sprawę zwolnienia Leo Beenhakkera przed laty. Były prezes PZPN po kompromitującym spotkaniu ze Słowenią postanowił spotkać się z zespołem, ale nie pozwolił mu na to Holender. W tym momencie Lato bardzo się rozsierdził.
- Dziennikarze byli strasznie oburzeni tym, że go zwolniłem. Faktycznie, mogłem poczekać po porażce 0-3 ze Słowenią, ale wie pan... Szedłem do szatni podziękować zawodnikom. Stał tam mój ochroniarz i powiedział: panie prezesie, trener prosił, żeby nikt nie wchodził do szatni. A ja mówię: to dotyczy się chyba tylko jego, nie mnie. Ja, jako prezes PZPN-u jestem właścicielem tej drużyny, reprezentacji Polski. Wszedłem i przywitałem się. On chciał zabronić mi wejścia do szatni? To tak jakby w Bayernie Karl-Heinz Rummenigge miał zakaz wejścia do szatni. Jak ty jesteś takim chamem, to ja cię załatwię błyskawicznie - pomyślałem. Podziękowałem mu, wypłaciłem pieniądze i do widzenia - stwierdził Grzegorz Lato w rozmowie z portalem sport.interia.pl.
Grzegorz Lato wyraźnie się zdenerwował na Beenhakkera. Zresztą do dzisiaj wypowiada się o nim w mocno niepochlebnych słowach. Z przytoczonego wywiadu można wyciągnąć srogie inwektywy, jakimi były prezes PZPN określa holenderskiego selekcjonera. Grzegorz Lato nazwał byłego selekcjonera reprezentacji Polski m.in. "pajacem".
ZOBACZ: W polskiej kadrze doszło do POTĘŻNEGO ROZŁAMU?! Hajto wszystko wyłapał, ten SZCZEGÓŁ mówi wiele
Grzegorz Lato o Beenhakkerze: PAJAC
- Nie chciałbym, żeby w Polskim Związku Piłki Nożnej było tak jak wtedy, gdy zostałem prezesem. Michał Listkiewicz już przed mistrzostwami Europy podpisał następny kontrakt na trzy lata z Beenhakkerem i zostawił mi w prezencie pajaca, powiem szczerze. Bo to był pajac. Myślał, że jesteśmy czarnym ludem i będzie nas pouczał, co mamy robić. Powiedziałem mu kiedyś - albo przeprosisz Antoniego Piechniczka, albo paragraf numer dwa, gdzie było napisane: mam dbać o dobre imię Polskiego Związku Piłki Nożnej. Poza tym powiedziałem mu, że podpisaliśmy z nim kontrakt dotyczący pierwszej reprezentacji i ma się zająć tym, do czego jest zobowiązany, a nie pouczać nas - powiedział Grzegorz Lato.
Leo Beenhakker tuż przed rozpoczęciem rządów Grzegorza Laty w PZPN (2008-2012) przedłużył kontrakt z federacją. Holenderski szkoleniowiec biało-czerwonych poprowadził łącznie w 47 meczach, notując 22 zwycięstwa. W jego bilans wpisuje się także 13 remisów oraz 12 porażek.