To był stary dobry Kamil Grosicki. Jak zwykle szalał na skrzydle tak, że rywale za nim nie nadążali. Jednak, jak przyznał po meczu, wciąż nie może zapomnieć o tym, że w trakcie tygodnia plotkowano o jego rzekomej wizycie w kasynie w trakcie zgrupowania.
"Grosik" po raz kolejny zarzekał się, że te plotki nie mają nic wspólnego z prawdą. Na dodatek cała sytuacja przeszkadzała mu w odpowiednim przygotowaniu się do meczu. Przypomnijmy, że skrzydłowy nie wziął udział we wtorkowym treningu kadry, a dzień później pojawiły się informacje, jakoby miało to związek z przegraniem dużej sumy w kasynie.
- Ciężko pracuję, a przez jakieś głupie informacje moje nazwisko jest oczerniane. W Erywaniu podczas meczu ciężko mi się biegało, ponieważ przez trzy dni byłem przeziębiony. Przez tę sytuację od początku meczu buzowały we mnie emocje. Chciałem pokazać, że jestem w formie i myślę tylko o grze. Nie będę występował na drogę prawną, bo nie chcę robić nikomu krzywdy - twierdzi Grosicki, który po strzeleniu gola podbiegł do trybun i wymownym gestem pokazał, że nic nie robi sobie z plotek na jego temat.
To nie był jednak koniec. W rozmowie z dziennikarzami 29-latek był mocno rozżalony przez to, że niektóre media podchwyciły doniesienia o jego wizycie w kasynie bez uprzedniego zweryfikowania tych informacji. - Jakby napisano, że kogoś zgwałciłem, ktoś by to puścił dalej i też potem by mówiono, że Grosicki jest... wiadomo kim - powiedział skrzydłowy reprezentacji Polski.
Mimo całego zamieszania Grosicki grał w Erywaniu bardzo dobrze. To on strzelił być może najważniejszego gola meczu - już po 108 sekundach od pierwszego gwizdka.
- Duży wpływ na przebieg meczu miała szybko strzelona pierwsza bramka. Jeśli taka pada, to zawsze jest kluczowa. Łatwiej się nam grało i kontrolowaliśmy to spotkanie. Jestem zadowolony, że otworzyłem wynik spotkania, a moi koledzy dobili rywali. Przez pierwsze 35 minut graliśmy bardzo dobrze i narzuciliśmy swój styl gry. Niestety, zdarzył nam się okres słabszej gry pod koniec pierwszej połowy, ale przez to po przerwie wyszliśmy na boisko jeszcze bardziej zmobilizowani. Rywalenie mieli już sił, a my utrzymywaliśmy się przy piłce - analizuje.
Grosicki czeka już z niecierpliwością na mecz z Czarnogórą. - Nie liczyliśmy na korzystny wynik i cały czas przygotowywaliśmy się również do meczu z Czarnogórą. Lubimy grać o stawkę - kończy zmobilizowany gracz Hull.
Biało-czerwony walec rozjechał Armenię