Reprezentacja stacza się coraz niżej

2009-06-08 5:00

Ta wyprawa od początku była przekleństwem. Żaden z piłkarzy nie chciał lecieć do RPA, a i sam Leo Beenhakker (67 l.) chętniej zająłby się chałturą w Feyenoordzie, niż snuł po Czarnym Lądzie. Lecieć trzeba jednak było, nawet jeśli prezes Lato kazał ściskać się drużynie w klasie ekonomicznej. Efekt? Taki jak cała otoczka wokół kadry - katastrofalny. RPA - Polska 1:0.

Nie dość, że w meczu z RPA (0:1) nasi zaprezentowali się tragicznie, to jeszcze tłumaczyli się jak za najgorszych czasów. Kiedyś słuchaliśmy o dziwnie napompowanej piłce, źle skoszonej trawie... Tym razem naszym graczom nie odpowiadała... wysokość.

- Tutaj jesteśmy wysoko nad poziomem morza i to dało się odczuć w płucach. My jesteśmy przyzwyczajeni do innej pogody. Kilku chłopaków narzekało, że ich zatykało - tłumaczył Jacek Krzynówek (33 l.), który w obcisłej reprezentacyjnej koszulce wyglądał... Hmm, jeśli producent strojów chciał wyeksponować umięśnienie i atletyczną budowę naszych graczy, to trochę nie wyszło, bo u "Krzynka" widać było głównie okrąglutki brzuszek.

Reprezentanci RPA w tym aspekcie mieli mniej do pokazania, za to więcej na boisku. Przyznał to nawet kapitan naszej kadry, Michał Żewłakow (33 l.), który swoją szczerą wypowiedź podparł dokładną statystyką.

- Myślę, że przez 10 minut graliśmy w miarę agresywnie. Potem niestety oklapliśmy. Zawodnicy RPA byli od nas świeżsi i szybsi - przyznał "Żewłak", jeden z niewielu doświadczonych kadrowiczów, który nie wyłgał się od wyjazdu do RPA. Kto wie, może teraz żałuje? Bo wziął udział w widowisku, o którym polski kibic jak najszybciej chciałby zapomnieć.

A wracając do Krzynówka... Ma już w kadrze 92 mecze, tylko osiem brakuje mu do rekordzisty - obecnego prezesa PZPN Grzegorza Laty. I być może "Krzynek" do setki dociągnie, ale prawda jest taka, że kadrze będzie dawał coraz mniej. I tu dochodzimy do jedynej pozytywnej informacji dotyczącej kadry w ostatnich tygodniach: potwierdzone zostało polskie obywatelstwo Ludovica Obraniaka, który stanie się naturalnym następcą Krzynówka w drużynie biało-czerwonych.

Ludovic ma niespełna 25 lat, gra na lewej pomocy i może się okazać naszą tajną bronią na jesienne mecze eliminacji. Bo mimo że ostatnio nasz zespół prezentuje się fatalnie, to jednak rzut oka na tabelę wystarczy, aby się upewnić, że szanse (choćby na baraże) wciąż są spore. Tylko że trzeba się wziąć do roboty, bo mecz z reprezentantami Czarnego Lądu pokazał, że na razie jesteśmy z 10 lat za... Afrykańczykami.

Parker ośmieszył Polskę i Legię

Jednym z najlepszych piłkarzy meczu RPA - Polska był Bernard Parker (23 l.). Wypracował bramkę dla gospodarzy, a i w wielu innych sytuacjach był nieuchwytny dla naszych ślamazarnych obrońców. Ciekawe, jakie miny mieli w trakcie meczu Jan Urban i Mirosław Trzeciak? Bo to oni rok temu przegonili Afrykańczyka z Legii.

"Fatalne pomyłki transferowe Legii za czasów Jana Urbana i Mirosława Trzeciaka" - tak mógłby brzmieć tytuł pracy magisterskiej, a może nawet doktorskiej. Najświeższy przykład to wspomniany Parker.

W styczniu 2008 roku Parker przyjechał na zgrupowanie Legii do Hiszpanii, bardzo chciał grać w naszej lidze, co podkreślał między innymi w wywiadzie dla "Super Expressu". Ale Trzeciak był w swojej ocenie bezlitosny. - Do naszej drużyny szukamy tylko takich piłkarzy, którzy mogą wnieść poprawę do gry. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że Parker nie zaprezentował niczego, co by to zagwarantowało - oświadczył po testach dyrektor sportowy Legii.

Parker musiał więc pakować manatki i wrócić do Afryki. Na jego szczęście niecały rok później większym wyczuciem wykazali się działacze Crvenej Zvezdy Belgrad. Parker szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie, gra w pomocy lub ataku, strzela gole (16 meczów, 6 bramek). "Czerwona Gwiazda" jest z niego bardzo zadowolona.

Bernard jest też gwiazdą reprezentacji, w 14 meczach strzelił 5 goli, z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. W przyszłym roku zagra na mistrzostwach świata w swojej ojczyźnie i jeśli dalej będzie się tak rozwijał, to jego wartość wzrośnie do kilku milionów euro.

Kto na tym zarobi? Mogła Legia, ale nie chciała. Kasę za transfer do dużego klubu wezmą więc Serbowie.

Najnowsze