Po nieudanym początku eliminacji w Pradze, Biało-Czerwoni muszą zrobić wszystko, żeby w pierwszym domowym meczu zdobyć trzy punkty. Tym bardziej, że są faworytem meczu z Albanią i dla wielu kibiców wręcz niewyobrażalny jest inny scenariusz niż zwycięstwo Polski. Przez długi czas przed marcowym zgrupowaniem toczyła się dyskusja, gdzie odbędzie się mecz Polska - Albania. Wszystko w związku z niepewną sytuacją ze stanem PGE Narodowego, na którym w listopadzie zeszłego roku odkryto usterki. Ostatecznie eksperci wyrazili zgodę na przeprowadzanie imprez masowych na tym obiekcie, ale pod pewnymi warunkami. Jeden z nich sprawił, że kibice zmierzający na poniedziałkowy mecz mogli się nieźle zdziwić.
Kibice przeżyli szok przed meczem Polska - Albania. Zadecydowały względy bezpieczeństwa
Z iglicy Stadionu Narodowego zniknęła bowiem biało-czerwona flaga, która była pewnym symbolem tego obiektu. Jej brak powoduje, że wielu kibiców mogło się poczuć, jakby czegoś brakowało. Nie był to jednak nagły wymysł zarządców obiektu, a konkretne zalecenie inspektora. Takie informacje przekazał Mariusz Piekarski z RMF FM. Poinformował on o kilku warunkach, które zostały postawione organizatorom, aby mecz Polska - Albania mógł odbyć się na Narodowym.
Jeden z nich dotyczył zakazu podwieszania czegokolwiek na konstrukcji dachu. Do tego przekazał instrukcje, by na wszystkich, czterech narożnych elementach stalowych dachu utrzymywać temperaturę 10 stopni Celsjusza. W ten sposób chciał "wykluczyć ryzyko kruchego pęknięcia". Warto zauważyć, że pierwotne zalecenia mówiły o niezamykaniu dachu aż do 1 maja, ale ostatecznie po licznych konsultacjach uznano, że można przyspieszyć to działanie i mecz Polska - Albania odbywa się pod zamkniętym dachem. Nawet pomimo porywistego wiatru, który miał nie przekraczać 15 m/s, ale w poniedziałek w Warszawie wieje bardzo mocno, co pokazał m.in. Dominik Wardzichowski z portalu Sport.pl.