W poprzednim sezonie, w 33 meczach, Obraniak zdobył 9 goli. W bieżących rozgrywkach na pierwszą ligową bramkę musiał czekać aż do 20. kolejki, wcześniej trafiał tylko w meczach Ligi Europejskiej (dwa razy). Sobotni mecz Lille - PSG był jednym z hitów tej kolejki, a bohaterem gospodarzy okazał się właśnie reprezentant Polski. Kiedy w 71. minucie opuszczał boisko, dostał owację na stojąco od 15 tysięcy kibiców, którzy obserwowali ten mecz. Dziennik "L'Equipe" przyznał mu notę 8, równie wysoką w zespole Lille dostał tylko genialny Belg, Eden Hazard.
- Gol Obraniaka ustawił cały mecz. Dzięki tej bramce Lille zyskało pewność siebie, a my znaleźliśmy się w wielkich tarapatach. Oni zaczęli grać na luzie, a my z nożem na gardle. No a potem to już było jeszcze gorzej - mówił zrezygnowany Antoine Kombouare, trener PSG.
To między innymi dzięki Obraniakowi zespół trenera Rudiego Garcii kontynuuje niesamowitą passę. Wygrana nad PSG była siódmą ligową z kolei. W ten sposób Lille wyrównało swój rekord z sezonu 1949/50. Co jeszcze bardziej niesamowite, w każdym z tych siedmiu meczów zespół strzelał co najmniej trzy gole. Dzięki temu Lille ma najlepszy atak w lidze - w 20 meczach piłkarze tej drużyny zdobyli 40 goli. Obraniak i spółka zajmują drugie miejsce w tabeli, a francuscy komentatorzy podkreślają, że Lille to teraz najpoważniejszy konkurent Bordeaux w walce o mistrzostwo Francji.
Gdyby udało się odnieść tak spektakularny sukces, to Obraniak zastanowiłby się pewnie jeszcze raz nad swoją przyszłością. Niedawno oświadczył, że zostanie w Lille tylko do lata, ale niewykluczone, że perspektywa gry w Lidze Mistrzów skłoniłaby go do pozostania w tym klubie jeszcze dłużej. Tym bardziej że już raz, kilka lat temu, Obraniak poznał smak gry w tych rozgrywkach...