Polska - Litwa. Grzegorz Sandomierski: Warto na mnie stawiać - WYWIAD

2011-03-24 3:20

Grzegorz Sandomierski (22 l.) stanął przed wielką szansą: pod nieobecność kontuzjowanego Przemysława Tytonia został bramkarzem numer jeden na zgrupowaniu kadry. Czy skorzysta z okazji i zadomowi się w reprezentacyjnej bramce?

"Super Express": - Twoja pozycja w kadrze to duże zaskoczenie, zważywszy na to, że masz zaledwie 22 lata...

Grzegorz Sandomierski: - Nie czuję teraz wielkiej radości, ponieważ zostałem pierwszym bramkarzem przez kontuzję Przemka. Mnie zależy tylko na tym, aby pokazywać trenerom, że warto stawiać na Grześka Sandomierskiego. Fabiański, Tytoń, Szczęsny - rywali do miejsca w drużynie mam bardzo wymagających. Teraz dostałem szansę, bo oni są kontuzjowani, ale przecież wrócą. Polska liga nie jest najmocniejsza i to oni są faworytami. Przynajmniej mają prawo tak myśleć. Mam nadzieję, że powołania nadal będą do mnie przychodzić.

- Jutro gramy z Litwą, a ty masz w klubie dwóch reprezentantów tego kraju. To będzie dla ciebie wyjątkowy pojedynek?

- Zdecydowanie tak. W Jagiellonii gram z Andriusem Skerlą i Tadasem Kijanskasem. Chciałem, aby przed wyjazdem trenerzy zrobili im trening wyrównawczy, biegi na setkę, żeby podmęczeni przyjechali na kadrę (śmiech). Ogólnie mam z Litwy nie najlepsze wspomnienia. Kiedyś w kadrze U-19 graliśmy z nimi mecz towarzyski, zremisowaliśmy 1:1 i niestety nie awansowaliśmy do ME.

Patrz też: Reprezentacja. Grzegorz Sandomierski zostaje na Norwegów

- Obawiasz się najlepszego strzelca litewskiej kadry, napastnika Widzewa Darvydasa Sernasa?

- Sernas pokonał Ikera Casillasa i Petra Cecha, ale mnie nie zdołał (śmiech). Za to udało się to jego koledze z Widzewa - Mindaugasowi Pance, w przegranym przez Jagiellonię 1:4 meczu. Jeszcze wszystko przed Sernasem, ale też przede mną (śmiech).

- Jagiellonia zaliczyła fatalny początek rundy wiosennej. Czemu?

- Sami chcielibyśmy wiedzieć... Nadmuchaliśmy sobie ten balon i musimy sobie z tą presją poradzić. W tych czterech meczach ligowych nie daliśmy sobie rady. Dobrze, że jest ta przerwa na reprezentację. To czas na to, by sobie to wszystko w głowach poukładać.

- Wierzycie, że jesteście w stanie odrobić stratę do Wisły i zdobyć tytuł?

- Jeszcze nic nie jest stracone. Nie możemy nie wierzyć w mistrza. Przed rundą powiedzieliśmy, że chcemy walczyć o mistrzostwo i będziemy. Mamy cztery punkty straty do Wisły i mecz z nią przed sobą. Wszystko więc może zmienić się w jednej chwili.

- A może przyczyną słabszych wyników jest odejście Kamila Grosickiego?

- "Grosik" zdobył nam wiele punktów, ale jego już nie ma. Nie możemy być uzależnieni od jednego piłkarza. Każdy z tych, którzy zostali, ma swoją wartość. Nie wygrywaliśmy nigdy pojedynczymi zawodnikami, ale jako drużyna.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze