Tomasz Hajto grzmi przed meczem Chorwacja - Polska
Polscy piłkarze udanie rozpoczęli zmagania w Lidze Narodów UEFA 2024/25. W pierwszej kolejce wygrali ze Szkocją 3:2 po golach Sebastiana Szymańskiego, Roberta Lewandowskiego i Nicoli Zalewskiego. Ten na wagę zwycięstwa padł w doliczonym czasie gry z rzutu karnego i teoretycznie zwycięzców nie powinno się sądzić, ale po wygranej w Glasgow nie brakuje znaków zapytania. Najwięcej z nich dotyczy gry obronnej, która przeciwko Szkotom nie wyglądała najlepiej. Takie zdanie ma też Tomasz Hajto, który w niedzielnym programie "Cafe Futbol" przed meczem z Chorwacją mocno ocenił ostatnie występy polskich obrońców.
- Kuriozalne jest to, że wszystkie bramki tracimy w podobny sposób. Trzeba się zastanowić, czy nie lepiej grać z tyłu czwórką, a nie upierać się na trójkę. Ja w klubie grałem w dwójce albo w trójce obrońców. Jak przyjeżdżałem na kadrę, to u trenera Engela graliśmy w czwórce i nie było problemu - rozpoczął na antenie Polsatu Sport. Były piłkarz nie kupuje wymówek trenerów o różnicach w grze obrońców w zależności od wybranej formacji.
To jest jakiś farmazon, wymyślone tłumaczenie niektórych trenerów, że nie wystawią jakiegoś zawodnika, bo w klubie gra w innej formacji. Dla obrońcy to nie jest żaden problem, to nie jest żadna zmiana pozycji - stwierdził ostro.
Jego zdaniem większą szansę w reprezentacji powinni otrzymać młodsi zawodnicy pokroju Sebastiana Walukiewicza czy Kamila Piątkowskiego. - Mając Sebastiana Walukiewicza i Kamila Piątkowskiego, którzy budują formę w silnych europejskich ligach, trzeba się zastanowić, czy nie zbudować kogoś innego - nawiązał do personaliów. W ostatnim czasie największym uznaniem Michała Probierza cieszyli się Jakub Kiwior, Jan Bednarek i Paweł Dawidowicz. Zmiana systemu z trzech na dwóch środkowych obrońców oznaczałaby też miejsce dla bocznych defensorów. Hajto jest dużym zwolennikiem talentu Jakuba Kamińskiego, który od niedawna gra w VfL Wolfsburg na lewej obronie i mógłby zająć tę pozycję także w reprezentacji.
- Ile razy mamy wystawiać tych samych ludzi, którzy będą popełniać te same błędy? - podsumował 51-latek.