W zeszłym sezonie Milik zdobył dziewięć bramek, z czego siedem we włoskiej ekstraklasie. Dwa trafienia dorzucił w Lidze Mistrzów. Napastnik Juventusu grał nawet więcej niż spodziewali się eksperci, a to wszystko przez problemy Dusana Vlahovicia i Federico Chiesy. Okazji do gry w tym sezonie jest mniej, bowiem turyńczycy nie występują w europejskich pucharach, a Vlahović i Chiesa cieszą się dobrym zdrowiem.
Milik po pięciu kolejkach nie miał na koncie zbyt wielu minut, bo ledwie 63. W tym czasie popisał się asystą. We wtorkowy wieczór to on był głównym bohaterem Juve. Zagrał od pierwszych minut w meczu z Lecce i wykorzystał szansę. Już na starcie spotkania wyróżnił się ciekawym strzałem z dystansu, ale do siatki trafił po zmianie stron. W 59. min dośrodkowywał Weston McKennie, głową zgrał piłkę Adrien Rabiot, a Milik z bliskiej odległości trafił do siatki. Na tego gola czekał od 30 kwietnia.
Wygrana nad słabiutki Lecce sprawiła, że Juventus wskoczył na drugie miejsce w tabeli. Pierwszy w tabeli Inter zagra u siebie w środowy wieczór z Sassuolo, a więc zespołem, który w zeszłej kolejce sensacyjnie urwał punkty ekipie ze stolicy Piemontu, wygrywając 4:2.