Szybko zakończyła się saga transferowa z udziałem Arkadiusza Milika. Polski napastnik może mówić o szczęściu, bo jest pozostanie w Juventusie na nadchodzący sezon szybko stało się faktem. Piłkarz został wykupiony z Olympique Marsylia, a w Juventusie miał być - z początku - konkurencją dla Dusana Vlahovicia.
Vlahović i Moise Kean w ostatnich sparingach wykazywali się skutecznością. Milik, choć w okresie przygotowawczym pracuje na pełnych obrotach, nie mógł poradzić sobie ze strzelecką niemocą. W końcu przyszedł moment, w którym były napastnik m.in. Ajaksu Amsterdam i Napoli mógł odetchnąć. Pierwszy zespół Juventusu ograł ekipę rezerw (występującą na co dzień w trzeciej lidze) 8:0, a Milik zdobył bramkę w 78. minucie.
Wydawało się, że ta akcja zaraz zostanie przerwana, piłka trafiła pod nogi Milika w szczęśliwych okolicznościach. Przed polem karnym przewrócił się jeden z jego kolegów i przypadkowo dograł do polskiego napastnika. Ten bez zastanowienia jednak przyjął piłkę i pół wolejem pokonał bramkarza. Na trafienie w barwach ekipy ze stolicy Piemontu czekał od 30 kwietnia. Wtedy trafił w ligowym meczu z Bologną.