Podczas sesji treningowej profesjonalnych piłkarzy wszystko się może zdarzyć. Przekonał się o tym Patryk Dziczek, młodzieżowy reprezentant Polski, który latem 2019 zamienił gliwicki Piast na Lazio Rzym, skąd został wypożyczony do Salernitany, występującej na zapleczu Serie A. To właśnie szybka reakcja sztabu medycznego ekipy z Kampanii sprawiła, że Dziczek może dziś cieszyć się życiem. - Była mniej więcej godzina 16, mieliśmy zajęcia. Rozgrzewka, trochę taktyki, ćwiczyliśmy podania, a na koniec gierka sześć razy po sześć minut. Zaczynaliśmy czwartą serię. Podałem piłkę do kolegi, zrobiłem krok do przodu i padłem. Całkowicie straciłem przytomność - powiedział pomocnik w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Jedna z europejskich lig ZAKOŃCZYŁA sezon przez COVID-19. To samo czeka Polskę?!
Okazało się, że zawodnik nie mógł oddychać, ponieważ jego język zawinął się w gardle. Sztab medyczny musiał szybko działać, aby pomocnik się nie udusił. - Doktor musiał wyciągnąć mi język z ust, bo ten zawinął się w gardle. To nie było proste, bo zaciskałem szczękę, ale na szczęście nasz lekarz wiedział, co robić. Zareagował bardzo szybko i mi pomógł. Kiedy wyciągnął mi język, ocknąłem się, jednak trudno mi się oddychało - dodał młodzieżowy reprezentant Polski.
Po wykonaniu szeregu badań, lekarze szpitala, do którego przetransportowany został Dziczek nie znaleźli przyczyny jego wypadku. Jak sam określił, według personelu medycznego, zawodnik mógł po prostu zbyt wcześnie zjeść posiłek, przez co jego serce zaczęło szybciej pompować krew.