Przed tygodniem reprezentacyjny golkiper uratował punkt dla drużyny w grze z Milanem, nie dając się pokonać z rzutu karnego ani Olivierowi Giroud (strzał obroniony), ani Theo Hernandezowi (pudło). W następnej kolejce tamte wyczyny poszły jednak w zapomnienie. Wszystko dlatego, że spotkanie z walczącym o utrzymanie rywalem zaczął się dla Polaka fatalnie.
Pechowa trzynastka Łukasza Skorupskiego
W trzynastej minucie gry miast pod nogi kolegi z drużyny, Remo Freulera, piłka podawana przez Łukasza Skorupskiego z własnej „szesnastki” trafiła do napastnika Sassuolo, Kristiana Thorstvedta. A Norweg wiedział, co z tym prezentem zrobić: posłał strzał nie do obrony.
Koledzy uratowali skórę Łukasza Skorupskiego
Na szczęście strata gola podziałała pobudzająco na gospodarzy: wyrównali dość szybko. I choć polski bramkarz skapitulował przed przerwą raz jeszcze, a jego zespół schodził do szatni przy stanie 1:2, bolończycy - z coraz pewniej czującym się w podstawowej jedenastce Kacprem Urbańskim - do siatki w drugiej połowie trafili trzykrotnie i wygrali 4:2. To było ich pierwsze zwycięstwo w tym roku, pozwalające utrzymać miejsce w ścisłej czołówce i zachować nadzieję nawet na Ligę Mistrzów.
Dla Skorupskiego to już jedenasty sezon w Serie A, w większości z nich był podstawowym bramkarzem swych drużyn. Od 5,5 roku jest też pewniakiem między słupkami bramki Bologny. W tym sezonie w 20 meczach kapitulowal 21 razy, siedmiokrotnie kończąc boiskowe zmagania z czystym kontem.
W reprezentacji Polski Skorupski -na co dzień szczęśliwy mąż pięknej modelki (zobacz galerię poniżej) - jest jednak tylko „cieniem” Wojciecha Szczęsnego.