Piątek po raz kolejny trafił w środowym meczu z Chievo Verona (2:0) i to była jego dziesiąta bramka w meczu o stawkę w tym sezonie (6 goli w lidze, 4 w Pucharze Włoch, a to wszystko w zaledwie 6 meczach!). Biorąc pod uwagę pięć czołowych lig, żaden inny piłkarz w Europie nie może się w tym sezonie równać z Polakiem, który przy okazji zapisał się w historii tego liczącego 125 lat klubu – nigdy wcześniej żaden piłkarz Genoi nie trafiał w pięciu kolejnych meczach Serie A na początku sezonu.
Nic więc dziwnego, że w części Genui zaczęła się Piątkomania, która przybiera bardzo różne oblicza. Na genueńskich ulicach widać na przykład samochody z literka „P”, z której niektórzy tworzą słowo „Piątek”. Naklejkę „P” we Włoszech przykleja się do samochodów, których kierowcy dopiero uczą się jeździć (odpowiednik „L” w Polsce).
O Piątku pisze się zresztą już nie tylko we Włoszech. Artykuły o Polaku pojawiły się między innymi w angielskim „The Guardian” (porównanie do słynnego Argentyńczyka Gabriela Batistuty), wielu portalach… afrykańskich, a także w mediach hiszpańskich, które od kilku tygodni grzeją temat zainteresowania Polakiem ze strony wielkiej Barcelony. W to akurat (przynajmniej na razie) ciężko uwierzyć, ale pewne jest jedno: 4,5 miliona euro, które Genoa zapłaciła Cracovii w tym momencie wygląda na niesamowitą okazję, wykorzystaną przez Włochów.
W klasyfikacji strzelców Serie A Polak wyprzedza o jedno trafienie Lorenzo Insigne z Napoli. W najbliższą niedzielę napastnik Genoi będzie miał kolejną świetną okazję do strzelenia gola – jego klub zagra na wyjeździe z przedostatnim w tabeli Frosinone, które w sześciu meczach… nie strzeliło ani jednej bramki, a straciło szesnaście!
