Odkąd stery w mieście Romea i Julii objął Igor Tudor, zespół zaczął spisywać się fantastycznie. Z jednej z najsłabszych ekip w Serie A szybko stał się postrachem także i tych najsilniejszych i walczy o to, aby dotrzymać kroku stawce walczącej o awans do europejskich pucharów. W minioną niedzielę wykazał się ponadto nie lada sztuką - przegrywał na terenie Venezii już 0:3 do przerwy, by w wielkim stylu odrobić straty i zwyciężyć 4:3.
ZOBACZ TEŻ: Potężne wulgaryzmy w kierunku Dariusza Mioduskiego. Legenda klubu bezlitosna dla prezesa "Roz******lił wszystko"
Niestety zdrowiem przypłacił to wszystko Paweł Dawidowicz. Okazało się, że Polak doznał urazu więzadeł. Wszyscy myśleli, że sezon dla kadrowicza jest już z głowy, ale ten w swym pierwszym wpisie po operacji nie zaszokował. "Wszystko poszło dobrze, dziękuję za wiadomości! Cztery miesiące i widzimy się na boisku" - skwitował obrońca. Ramy czasowe, jakie określił względem swojego powrotu, wydają się aż niemożliwe do realizacji wobec powagi kontuzji, ale... kto wie!
Oby było właśnie tak jak pisze Paweł Dawidowicz, choć nie czyni to większej różnicy akurat w przypadku jego gry w reprezentacji Polski. Selekcjoner Paulo Sousa musi już brać pod uwagę wdrożenie innego planu - nawet jeśli defensor szybko wróci do zdrowia, to z pewnością nie zdoła odzyskać formy fizycznej na tyle, aby wziąć udział już w marcowych barażach o awans na mistrzostwa świata w Katarze. A w tych Polacy zagrają najpierw w Rosji, a w przypadku wygranej u siebie z lepszym z pary Szwecja - Czechy.