We wtorek rano Cristiano Ronaldo pojawił się w madryckim sądzie. Portugalczyk przechadzał się "alejką wstydu" z uśmiechem na ustach. Wokół głównego wejścia do budynku zebrał się tłum kibiców, dziennikarzy i fotoreporterów. Wcześniej ludzie piłkarza Juventusu Turyn poprosili sąd o umożliwienie wejścia sportowcowi do gmachu przez parking podziemny. Decyzyjni nie zgodzili się jednak na to rozwiązanie i CR7 został wystawiony na gradobicie pytań przedstawicieli mediów oraz błysk fleszy aparatów. Po wejściu na salę zdjęć już nie było. Tam Cristiano Ronaldo odpowiadał za oszustwa podatkowe, których dokonywał w latach 2011-2014. Łącznie oszukał hiszpański fiskus na 14,7 miliona euro, a pieniądze pochodziły ze sprzedaży praw do wizerunku.
Wtorkowa rozprawa przebiegła wyjątkowo szybko. Cristiano Ronaldo przed sąd wyszedł zaledwie kilkadziesiąt minut po jej rozpoczęciu. Portugalska gwiazda piłkarskich boisk przyznała się do winy i zaakceptowała karę, o którą wnioskowała prokuratura. W myśl wyroku sądu w stolicy Hiszpanii, CR7 musi zapłacić 18,8 milionów euro grzywny. Oprócz tego został skazany na 23 miesiące więzienia w zawieszeniu.
Cristiano Ronaldo we wtorek towarzyszyła ukochana Georgina Rodriguez. Ich miłość najwyraźniej przetrwa wszystko. Nawet niejasne związki między Cristiano a irlandzką firmą MIM, operującą prawami do wizerunku Portugalczyka. Spółka założona w 2004 roku w Dublinie zarejestrowała marki "Cristiano Ronaldo" i "Cristiano Ronaldo Legacy", choć nazwisko gwiazdy Juventusu nie pojawia się w żadnych dokumentach.
i
