Piątek stał się już gwiazdą i łakomym kąskiem dla firm, które szukają znanych ambasadorów. - W tej chwili jest wart około pół miliona złotych za jedną roczną kampanię – mówi nam Wojciech Szaniawski, właściciel firmy Arskom, największej w Polsce agencji marketingu sportowego. - Nawet w tej chwili miałbym dla niego dwie oferty od mocnych marek. 400-500 tysięcy złotych to pieniądze, obok których nawet Robert Lewandowski nie przeszedłby obojętnie. „Lewy” pewnie od nich rozpocząłby negocjacje i skończył mocno powyżej miliona. Wartość Piątka również powinna pójść w tym kierunku, ale wszystko zależy od tego, czy utrzyma formę.
W tej chwili najpopularniejszym wzorem kontraktu reklamowego z piłkarzami jest roczna umowa z opcją przedłużenia na kolejne lata. Tak byłoby również w przypadku Piątka.
- Firmy się zabezpieczają. Nie wiadomo, czy piłkarz za chwilę nie straci formy, może wda się w jakiś skandal. Dlatego najczęstsze są odnawiane rok po roku cykle trzyletnie, przy czym marka ma prawo co roku decydować o przedłużeniu umowy. Z doświadczenia wiem, że dopiero w drugim i trzecim roku odbiorcy zaczynają kojarzyć gwiazdę z marką, której jest ambasadorem – podkreśla.
Według Szaniawskiego Piątek najlepiej pasowałby do reklam sprzętu technologicznego.
- Grupa, do której najlepiej trafia Piątek to nastolatkowie i osoby lekko powyżej 20 roku życia. Dlatego najbliżej mu do reklamowania telefonów, komputerów czy sztucznej inteligencji. Na drugim miejscu stawiam akcesoria kuchenne. Piątek gra we Włoszech, a ten kraj kojarzy się ze doskonałą kuchnią. Świetna byłaby reklama na której Krzysztof na nowej patelni przygotowuje włoski posiłek. Na trzecim miejscu stawiam na branżę odzieżową, bo Mediolan to przecież stolica mody. Pieniądze? Najwięcej dają firmy farmaceutyczne i te produkujące suplementy, a z wymienionych przeze mnie najmocniejsza jest technologia – kończy Szaniawski.