Abbiati jest prawdziwą legendą Milanu. Żaden inny bramkarz nie rozegrał w zespole Rossonerich tak wiele występów. Włoch stanął pomiędzy słupkami mediolańskiej bramki aż 380 razy w meczach oficjalnych, co plasuje go także na 16. miejscu w historii klubu pod względem zanotowanych spotkań spośród wszystkich zawodników. Karierę piłkarską zakończył po sezonie 2015/2016, na odchodne "błogosławiąc" Gianluigiego Donnarummę, do dziś golkipera numer jeden w swoim zespole.
Krychowiak ZGASIŁ Bońka dwuznacznym żartem. Poszło o ROZMIAR [WIDEO]
Włoch trafił do Milanu latem 1998 roku z Monzy i potem opuścił mediolańczyków tylko w okresie 2005-2008 na wypożyczenia kolejno do Juventusu, Torino oraz Atletico Madryt. Jak jednak przyznał sam były zawodnik w rozmowie z klubową telewizją, Milan TV, niewiele zabrakło, aby jego wspaniała historia w mediolańskich barwach w ogóle nie doszła do skutku. Wszystko przez drużynową imprezę, a w zasadzie jej konsekwencje...
Rafał Gikiewicz w stroju BORATA wygina ciało w domu. SENSUALNE ruchy [WIDEO]
- Grałem w Monzy w Serie C. Szliśmy na wygranie ligi i zadzwonił do mnie Galliani, że chcą mnie kupić. Grać w wielkim Milanie - byłem najszczęśliwy na świecie. Ale testy medyczne przypadały na poranek po fecie z okazji awansu. Nie stawiłem się... - przyznał Abbiati.
Możemy tylko się domyślać szczegółów imprezy, ale ton wypowiedzi i uśmiech na twarzy bramkarza zdają się mówić jasno. Przeszarżowanie z alkoholem mogło być opłakane w skutkach! Na szczęście wszystko skończyło się pozytywnie i Włoch rozpoczął swą wieloletnią przygodę na San Siro.