Alicja Tchórz, dwukrotna olimpijka, często zabierała głos w debatach o stanie polskiego pływania. I był to zwykle głos bardzo krytyczny. Tym razem „paliwa” dostarczył związek, który przez błąd formalny wywołał aferę z olimpijskimi powołaniami. „Kolejne mordercze przygotowania kończą się miłymi akcentami: przysięgą olimpijska, podpisem na fladze, odbiorem sprzętu, wylotem do Japonii. Radość kończy się po dwóch dniach. Przez błędną interpretację przepisów ja i 5 innych osób: Kossakowska, Polańska, Chowaniec, Hołub, Piszczorowicz właśnie wysiadamy na Okęciu w Warszawie, nie wchodząc nawet do wioski olimpijskiej. Materiał na prawdziwy thriller!” – zaczyna Alicja Tchórz opis całego zamieszania na swoim profilu facebookowym.
Polski skandal w basenie olimpijskim. Prezes związku pływackiego: „Popełniliśmy błąd"
„Wyobraźcie sobie, że poświęcacie 5 lat życia i dążycie do kolejnego startu na najważniejszej imprezie sportowej, poddajecie się katorżniczemu treningowi, rezygnujecie z życia prywatnego i pracy, poświęcacie rodzinę itd. Wasze poświęcenie owocuje totalną klapą. Na 6 dni przed wielkim finałem okazuje się, że przez niekompetencję osób trzecich zostaliście odarci z marzeń. Ciężko zebrać myśli, a na spakowanie walizki zostało kilka godzin” – opisuje odczucia.
I dalej wyjaśnia gorzko:
„Od 2009 roku nieprzerwanie jestem w kadrze narodowej seniorów i co przez te 12 lat zobaczyłam i doświadczyłam, tyle zła, dwulicowości, że jest mi niedobrze. Ktoś powie, że tak wygląda życie… Moim zdaniem nie powinno i nie musi. Tak, tlą się jeszcze we mnie ideały… Niestety już tylko tlą… Po tych 12 latach jestem wykończona fizycznie i psychicznie… Wszyscy czekali przebierając nogami ‘Co Tchórz napisze? Pewnie im pojedzie!’. Mogę powiedzieć tylko A NIE MÓWIŁAM? Od 2015 powtarzam, że w PZP dzieje się bardzo źle.
Pływacy chcą dymisji zarządu i prezesa PZP. "Wyczerpany kredyt zaufania"
(…) Umknęło kilka zdań z oficjalnych maili, umknęły zmiany w międzynarodowych zasadach kwalifikacji do IO. Czemu tak się stało? Bo zabrakło specjalisty. W PZP zatrzymaliśmy się w roku 2004. Ugrzęźliśmy w mule sprzed lat.
(…) Smutno mi, że powtarzam to wszystko od lat, a i tak znajdują się obrońcy i zwolennicy tych upiornych teorii naszego wszechwiedzącego Specjalisty. To tragedia! Najbardziej skrzywdzeni są tutaj zawsze zawodnicy (traktowani trochę jak mięso armatnie), a wobec władz nie wyciągane są żadne konsekwencje. Przed Rio ucierpiała Diana Sokołowska i Konrad Czerniak, a teraz w Tokio: Ola Polańska, Dominika Kossakowska, Mateusz Chowaniec, Jan Hołub, Bartosz Piszczorowicz i ja. Nieopisane cierpienie i złość” – podsumowuje Alicja Tchórz.