Marcin Krukowski to jedna z polskich nadziei na medal olimpijski w Tokio. Polski oszczepnik w tym roku rzuca bardzo daleko. Na zawodach w Finlandii Marcin Krukowski pobił rekord polski (należący do niego) rzutem na odległość 89,55 metrów. W 2021 przegrywa jedynie z Niemcem Johannesem Vetterem, który osiągnął aż 96,29 metra. To nie zmienia jednak faktu, że Krukowski ma szansę na medal olimpijski na nadchodzącej imprezie. W rozmowie z „Super Expressem” 29-latek przyznał, że zmniejszył obciążenia treningowe i dzięki temu jego próby na zawodach wyglądają lepiej. Zdradził też, że w przeszłości to właśnie m.in. sposób treningów był przyczyną jego konfliktu z ojcem, który jest także jego trenerem.
Marcin Krukowski otarł się o granicę 90 metrów. Jeszcze nigdy jego OSZCZEP nie latał tak daleko
Marcin Krukowski przyznał, że jego relację z ojcem-trenerem nie zawsze były łatwe
Polski oszczepnik od samego początku swojej kariery przygotowuje się pod okiem ojca. W ostatnich miesiącach jego forma poszła znacznie do góry i niewykluczone, że po raz pierwszy od wielu lat będziemy mogli cieszyć się z medalu olimpijskiego w rzucie oszczepem. Jednakże, jak mówił Marcin Krukowski w rozmowie z „Super Expressem” kilka tygodni temu, treningi pod okiem taty nie zawsze przynosiły zamierzony efekt. - Od początku kariery ćwiczę pod kierunkiem ojca. Nie zawsze było to łatwe. Kilka lat temu ojciec wyrzucił mnie z grupy szkoleniowej, gdy mieliśmy różnicę zdań na temat powodów mojego przetrenowania. Nie widzieliśmy się dwa miesiące – wyjawił Krukowski w wywiadzie dla SE.
Okazuje się jednak, że mimo różnicy zdań i wielu nieporozumień, syn z ojcem w końcu „dotarli” się ze sobą, a sam Marcin Krukowski nie wyobraża sobie, by miał trenować pod okiem kogoś innego. - Ale nigdy nie myślałem, by się rozstać. Uważałem, że to najlepszy trener dla mnie – podkreślił 29-letni oszczepnik.