Iga Baumgart-Witan

i

Autor: Paweł Skraba/Super Express Iga Baumgart-Witan

Mąż Igi Baumgart: Chciałbym, żeby piłkarze odnosili takie sukcesy

2021-08-06 16:10

Zwycięstwo polskiej sztafety mieszanej 4 x 400 rozbudziło apetyt na medal w sztafecie kobiet. Tym bardziej, że "Aniołki Matusińskiego" wydają się być mocne jak nigdy, a trener ma ból głowy z wyborem składu. W tym gronie jest Iga Baumgart (32 l.), którą w kraju wspiera mąż Andrzej Witan (31 l.), piłkarz drugoligowej Olimpii Elbląg.

Super Express: - Udaje się oglądać występy żony w Tokio, nie kolidują z pana treningami?

Andrzej Witan: Na szczęście wszystko mogłem oglądać. W czwartek byłem już po swoim treningu i podczas obiadu mogłem w klubie obejrzeć występ żony. Po finale sztafety mieszanej była olbrzymia radość, bo wiem, że medal olimpijski to spełnienie jej marzeń.

- Jest szansa na jeszcze jeden. Rozmawiał pan z żoną przed jutrzejszym biegiem finałowym?

- Właśnie przed chwilą rozmawialiśmy, ale krótko, bo szykowała się do wyjścia na trening. Zapewne jeszcze porozmawiamy przed finałem. Dziewczyny są zmotywowane, ale będzie ciężko, bo rywalizacja jest zacięta.

- Pan wywodzi się z piłki nożnej, dlatego muszę o to spytać. Czy lekkoatleci, których reprezentuje pana żona, nie zawstydzają polskich piłkarzy i tej dyscypliny w ogóle? Odnoszą sukcesy od wielu lat, błyszczą w Tokio, a piłkarze przegrali na Euro z kretesem.

- Czy zawstydzają? Mamy świetnych lekkoatletów i na pewno chcielibyśmy, żeby piłkarze odnosili większe sukcesy niż to robią. Patrzę na to przez pryzmat całego polskiego sportu – nie czuję się zawstydzony, ale cieszę się z medali lekkoatletów.

Patryk Dobek miał wyjątkowe wsparcie! Wzruszająca motywacja od teścia

- Co sprawia, ze piłkarze nie potrafią dorównać lekkoatletom, których przedstawicielem jest pana żona ?

- Jakbym wiedział czemu tak jest, to chętnie bym się tą wiedzą podzielił i robił wszystko, żeby było lepiej. Żałowałem bardzo, że nie wyszliśmy z grupy na Euro, bo myślę, że byłby sukces, który sprawiłby radość kibicom jak nasze medale w Tokio.

- Nie czuje się pan „mężem swojej żony”, jak w filmie Stanisława Barei, w którym główna bohaterka była gwiazdą lekkoatletyki?

- Ani ja z Igą, ani ona ze mną nie rywalizuje w żaden sposób. Jesteśmy jedną drużyna, nie jestem w cieniu, ale mobilizuję ją i cieszę się  z sukcesów żony. Nie ma wątpliwości kto jest lepszym sportowcem w naszym związku. Iga jest medalistką olimpijską, mistrzostw świata i Europy – moje osiągnięcia w piłce nożnej nie mają do tego podejścia. Jestem bardzo dumny z żony, a w cięższych chwilach wspieramy się nawzajem, jak powinno być w każdym małżeństwie. Ja wspieram Igę słowem i rozmową, a od fachowej pomocy jest teściowa, która jest trenerką Igi.

- Jakie ma pan przeczucia przed biegiem finałowym ?

- Nie chcę za dużo mówić ani prognozować. To jest tylko sport, który przynosi różne rozstrzygnięcia, bo sam go uprawiam. Będę trzymał kciuki i wierzę , że będzie dobrze. Po to dziewczyny tam pojechały, żeby walczyć, bo wszystkie zmagały się z kontuzjami i przeciwnościami losu. Iga miała problem ze ścięgnem Achillesem i kolanem, i pełno było przeżyć w tym sezonie. Na szczęście wszystko dobrze się ułożyło, że mogła jechać na igrzyska.

Tego nie wiedzieliście o mistrzyni Natalii Kaczmarek! Nieznany fakt z przeszłości

Najnowsze