Skrzyszowska w biegu eliminacyjnym pobiła rekord życiowy (12,75 sek) i do półfinału przystępowała z dużym apetytem na awans do finału. Niestety nie udało się.
Tragedia na igrzyskach w Tokio. Kontuzja i eutanazja
W półfinale Polka była dopiero szósta (12,89 sek) i mogła zapomnieć o występie w decydującej gonitwie. Po biegu przed kamerą TVP Sport nie kryła łez.
- Nigdy tak nie miałam, żeby tyle razy wchodzić w bloki (więcej o tym tutaj - kliknij!). Bieg był zły technicznie. Nawet nie musiał być ten finał, ale po prostu źle pobiegłam - powiedziała Skrzyszowska.
To jednak nie koniec igrzysk dla Skrzyszowskiej, która wystąpi jeszcze w sztafecie 4x100 m.
- Widziałam gdzieś komentarz, że w Tokio 1964 r. było złoto w sztafecie na 4x100 m, więc dziewczyny mobilizacja i walczymy o ten finał. Dam z siebie wszystko, byle jak najszybciej dobiec do mety z jak najlepszym miejscem - dodała Skrzyszowska.
Piekło w Tokio. Dramatyczna relacja polskiej zawodniczki