- Emocje były tak wielkie, że gdy ruszyła ostatnia zmiana sztafety, to przestałem już oddychać – mówi tata Natalii.
Super Express: Mam nadzieję, że już teraz nie przeszkadzam w świętowaniu sukcesu?
Krzysztof Kaczmarek: Nie. Oglądam chyba pięćdziesiąty raz ten bieg. Jesteśmy wszyscy niesamowicie szczęśliwi. Oglądaliśmy występ córki prawie całą rodziną - z żoną i dwiema siostrami Natalii (ma jeszcze brata Łukasza-red.) Do mnie jeszcze nie dociera to wszystko, co się stało.
- Skąd taki postęp Natalii w tym sezonie? Rekord życiowy na 400 m doprowadziła do wyniku 50,72, a w sztafecie pokazała wielka klasę.
- Już do ubiegłego sezonu była dobrze przygotowana. W dużej mierze jej postęp wynika z tego jak trenuje i się odżywia – narzuciła duży reżim wspólnie z trenerem Markiem Rożejem. To jest inny styl pracy niż wcześniej, stała się perfekcjonistką.
- Jakie były jej oczekiwania przed Tokio?
- Była u nas w domu przed igrzyskami, ale nie rozmawialiśmy o tym, nie chcieliśmy pompować balonika, ani zapeszać. Wiadomo było, że mają szanse na wysokie miejsca, szczególnie w sztafetach, bo indywidualnie będzie ciężko. Ale mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec dobrych startów...przepraszam, ale właśnie Natalia dzwoni z Tokio na telefon żony….
Wykształcenie Kajetana Duszyńskiego zwala z nóg! Wielu może mu zazdrościć
- …. i jakie pierwsze słowa usłyszał pan przed chwilą od córki?
- Jeszcze nie opuścili stadionu, jest szczęśliwa, przesyła buziaki. Czuje się zmęczona i jeszcze nie dociera do niej co się stało. Śpieszyła się, bo musi iść na kontrolę dopingową.
- Pana trzy córki uprawiają lekkoatletykę i to biegi na 400 metrów, z tym że Alicja - 400 metrów przez płotki. To dystans bardzo wytrzymałościowy, czy mają jakieś geny po rodzicach?
- Ja uprawiałem lekkoatletykę – skok w dal i trójskok. Później przez całe życie grałem w siatkówkę, ale bardziej amatorsko, na uczelni w Poznaniu. Żona też grała w siatkówkę. Co do wytrzymałości i wydolności córek to myślę, że to zasługa żony i pływania. Żona zawoziła je od dziecka na basen choć było daleko, bo 40 km w jedną stronę. Natalia od dziecka świetnie pływała. Ma zresztą żółty czepek. Później próbowała trochę grać w siatkówkę, a dopiero jak trafiła do liceum w Gorzowie zajęła się lekkoatletyką. Skakała wzwyż, ale jej trener Tomasz Saska do tej pory się śmieje, że bała się poprzeczki i w ten sposób trafiła do biegania na 400 metrów.
Mistrzowie olimpijscy ze świetną emeryturą?! Ta kwota robi wrażenie
- Dla 19-letniej Alicji która oglądała transmisję z Tokio, i starszą siostrę zdobywającą olimpijskie złoto, to chyba wielki kop motywacyjny do pracy?
- Myślę, że tak. Może przekonamy się już wkrótce. Za tydzień jedzie na Mistrzostwa Świata U-20 do Kenii. Choć za nią trudny okres, bo wcześniej miała kontuzję, ale mimo tego wypełniła minimum na te mistrzostwa.
- Natalia ma jeszcze czas na jakieś hobby?
- Nie wiem czy to można nazwać hobby, ale bardzo interesuje się sprawami żywienia. Przygotowaniem organizmu pod kątem diety i widzę, że to stało się jej życiową pasją. Do nas przyjeżdża od czasu do czasu i jak sama mówi - złapie tu zawsze trochę tlenu, bo mieszkamy na wsi pod Drezdenkiem.
- Jest już pomysł jak powitać córkę, gdy wróci z Tokio?
- Oj, nie wiadomo czy szybko wróci. Na razie są inne priorytety i inne plany. Dlatego na razie musi nam wystarczyć kontakt telefoniczny.