Akredytowani dziennikarze nie mogą korzystać z miejskiej komunikacji. Z hoteli do Głównego Centrum Prasowego podróżują specjalnymi busami, a stamtąd na sportowe areny. Hotelowe śniadania nakładać można wyłącznie w foliowych rękawiczkach, a spożywa się je... we własnych pokojach. Sporo tych uciążliwych obostrzeń, ale my i tak mieliśmy dużo szczęścia, bo dosłownie tuż przed startem naszego samolotu do Tokio w zainstalowanych na telefonach aplikacjach nagle pojawił się komunikat, że japoński rząd zaakceptował nasz plan aktywności. Zostaliśmy zwolnieni z 3-dniowej kwarantanny. Wielu dziennikarzy pierwsze 72 godzin po przylocie do Tokio musi spędzić zamknięta w hotelowych pokojach.
Nam udało się tego uniknąć, ale wciąż jesteśmy na krótkiej smyczy. Aplikacje przez lokalizację GPS śledzą non stop naszą aktywność, sprawdzając czy np. nie wyszliśmy z hotelu do pobliskiego sklepu na dłużej niż 15 minut. Przy wejściu do hotelu 24 godziny na dobę siedzi czujny strażnik. Przez pierwsze trzy dni codziennie trzeba przechodzić COVID-owe testy (potem co 4 dni). Przemili i bardzo pomocni Japończycy robią wszystko, żeby olimpijscy goście mimo tych utrudnień czuli się jak najlepiej. Witajcie w tokijskiej bańce!