Wszystko oczywiście dlatego, że ze względu na reguły obostrzeń pandemicznych medale jedynie przynoszą oficjele, ale założyć je trzeba samemu. Polki Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann postanowiły... same sobie wręczać krążki i zawiesić na szyi. Było przy tym mnóstwo radości i uśmiechu. Sreberka z Polski udowodniły, że są w światowej czołówce, wcześniej miały przecież wicemistrzostwo świata i brąz olimpijski w Rio. Jak mówiły po sukcesie, szcześce przyniosły im też... skarpetki, z fantazyjnymi, szalonymi kolorowymi obrazkami.
Wcześniej pecha mieli koledzy z czwórki podwójnej, przegrywając trzecie miejsce o 0,3 sekundy. Polska czwórka podwójna Dominik Czaja, Wiktor Chabel, Szymon Pośnik i Fabian Barański w finałowym wyścigu zajęła najbardziej pechową i niechcianą 4 lokatę.
W studiu TVP zamarli. Przenikliwa cisza. Wszyscy się załamali, brak słów
Medali nie udało się zdobyć polskim zawodnikom w pierwszym środowym finale A. Mirosław Ziętarski i Mateusz Biskup walczyli o sukces w konkurencji dwójek podwójnych, ale zakończyli rywalizację na ostatniej, szóstej pozycji w finałowym biegu. Wygrali Francuzi przed Holendrami i Chińczykami.
W finale czwórek bez sterniczki zobaczyliśmy Joannę Dittmann, Olgę Michałkiewicz, Monikę Chabel oraz Marię Wierzbowską, one jednak również nie dały rady znaleźć się a podium, finiszując na szóstym miejscu w stawce. Pierwsze – Australijki, przed Holenderkami i Irlandkami.