Finał, który odbędzie się w poniedziałek 5 sierpnia, obejrzymy więc bez emocji związanych ze startem Biało-Czerwonych. Tak źle nie było od lat na igrzyskach, choć nieuchronnie w ostatnim czasie było widać, że stara gwardia pomału odchodzi ze sceny, a następców na odpowiednim poziomie nie widać. Minimum kwalifikacyjne wynosiło 5.80, co jeszcze niedawno dla Liska, który jako jedyny Polak przeskoczył kiedyś 6 m, byłoby wysokością niesprawiającą problemu.
To, co wydarzyło się z ciałem Piotra Liska, przyprawia o ciarki. Te ręce mogą przerażać
Bardzo słaby wynik Liska i Sobery
Nie tym razem jednak. Polacy padli na poziomie 5.70, wcześniej zdołali zaliczyć jedynie 5.60. 5.70 przy odrobinie szczęścia mogło nawet dać awans do finałowego konkursu w Paryżu. Lisek i Sobera zajęli ex-aequo 15. pozycję, do finału wchodziła dwunastka.
Piotr Lisek mocno o nękaniu Ewy Swobody. Mocna deklaracja tyczkarza: "Możemy ochronić Ewę"
– Siadłem psychicznie na tych igrzyskach, a nie sportowo – mówił polskim dziennikarzom na stadionie w Paryżu Lisek. – Nie jest mi łatwo. Zawody nie zapiszą się w mojej pamięci jako udane. Nie mogę się niczym tłumaczyć, bo 5.70 powinienem skoczyć z zamkniętymi oczami. Nie pamiętam ile startów było w tym sezonie, ale tylko raz się potknąłem na tej wysokości, a skakałem regularnie 5.80. Oczekuje od siebie więcej, fizycznie czuję się naprawdę dobrze, ale dziś nie 'zatrybiło' – skwitował.