Podczas gdy inne wielkie kluby ze Starego Kontynentu starają się prześcigać w kolejnych rekordowych transferach, Bayern Monachium jakby zupełnie nie dostrzegł zmieniającego się świata futbolu. Bawarczycy są bowiem dalecy od wydawania astronomicznych kwot na nowych zawodników i starają się racjonalnie podchodzić do tej kwestii. Dzięki temu nie muszą łatać dziury budżetowej i funkcjonują zdecydowanie lepiej niż inne duże zespoły. Co prawda taka oszczędność niekiedy irytowała kibiców z Monachium, zwłaszcza gdy Bayern miał słabszy czas, ale nie wpłynęło to na politykę klubu. Ale nawet tak zbilansowany zespół jak Bayern, musiał odczuć skutki pandemii koronawirusa. Potwierdził to prezydent klubu, Herbert Hainer.
Zobacz również: Niemcy nie doceniają Roberta Lewandowskiego? Absurdalny ranking niemieckich dziennikarzy
Wielkie straty Bayernu
Sternik monachijskiego klubu w podcaście "Bayern Insider" zdradził, że pandemia bardzo mocno wpłynęła na budżet Bawarczyków. - Szacujemy, że od marca 2020 straciliśmy około 150 mln euro - wyjawił Hainer. Rzecz jasna nie będzie to bez wpływu na kolejne działania klubu z Monachium. Prezydent przekazał jednocześnie, że kibice będą musieli poczekać na głośne transfery w wykonaniu Bayernu.
Bez ściągania gwiazd
- Zamierzamy dodawać do naszego składu zawodników. Mamy młody, niesamowicie silny zespół z ogromnym potencjałem. Chcemy mieć możliwie najlepszy skład, ale realia są takie, jakie są i musimy patrzeć na finanse - powiedział Hainer. W dużym stopniu może przełożyć się to na wyniki Bayernu, bo już w tym sezonie można było zauważyć, że ławka monachijczyków niekiedy jest za krótka. Ale władze nie zamierzają zadłużać klubu, co również powinno być zrozumiane przez fanów.