Rafał Gikiewicz jest jednym z bohaterów kibiców Unionu Berlin. W dużej mierze to polski bramkarz zapewnił tej drużynie awans do Bundesligi. Jego doskonała postawa na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech nie uszła uwadze również ekspertom. Wielu z nich okrzyknęło Polaka najlepszym golkiperem rozgrywek. Co jest kluczem do tak dobrej formy? Okazuje się, że nie tylko treningi. W wywiadzie dla "Kickera" Rafał Gikiewicz mówił między innymi o tym, że nie ciągnie go do nocnych szaleństw, dzięki czemu zachowuje siły. - Nie piłem i nie piję. Mam żonę i dwoje dzieci, nie chodzę na dyskoteki. Jeśli inni gracze chcą to robić, to powinni. Ja nie potrzebuję tego. Mam trudną pracę w domu i potrzebuję dużo sił - podkreślił 31-latek. - Chcę grać przez kolejne siedem, osiem lat. Wciąż mogę pić po zakończeniu kariery. Tak, może i dziwne, ale powinno się to uszanować. Mogę tańczyć i bawić się bez alkoholu. Na imprezach jestem zawsze... taksówkarzem dla innych - uzupełnił swoją wypowiedź.
Niemieccy dziennikarze najwyraźniej dotarli do sytuacji sprzed lat w Śląsku Wrocław. Brat bramkarza, Łukasz Gikiewicz, krzyknął wtedy na treningu: - Z pijakami nie gram! Golkiper stanął w obronie członka rodziny i miał później kłopoty. - Jeśli byłeś wtedy w drużynie klubowej w Polsce i nie piłeś alkoholu, to miałeś kłopoty. W tamtym okresie starsi zawodnicy pili więcej niż profesjonaliści teraz. Mój brat bliźniak i ja byliśmy młodszym pokoleniem. Wiedzieliśmy, jak ciężko należało pracować, żeby iść naprzód - skomentował.